niedziela, 16 grudnia 2018

piątek, 14 grudnia 2018

Książki o wojnie dla dzieci

Książka jest u nas w domu zawsze najlepszym prezentem dla wszystkich członków naszej Rodziny. Czytamy wszyscy, czytamy dużo i o wszystkim, choć ostatnio u Słodziaków dominuje literatura wojenna, co ma związek z "wojennym świrem" Kacpra, ale też do tej pory wspominaną wizytą w Muzeum Powstawia Warszawskiego.
Jak o wojnie opowiadać dzieciom? Ja najpierw podsuwam książki, a potem odpowiadam na niekończące się pytania zadawane przeważnie w tramwaju.

Oto nasze, przeczytane już tytuły:

sobota, 24 listopada 2018

Wspomnień czar

Spotkała mnie dziś nieoczekiwana przyjemność w postaci listu, który napisałam do Dziadków w 1991 roku (pisownia oryginalna).


Grzeczne dzieci

Od jakiegoś czasu próbujemy sobie poradzić z dyscypliną w klasie. Sprawa jest oczywiście ogromnie skomplikowana, gdyż obejmuje 25. uczniów i co najmniej 50. Rodziców.
Każdy oczywiście widzi sprawę trochę inaczej, każdy ma również swoje sposoby rozwiązania tego problemu.





Na myśl o tym, przenoszę się na swoja prywatną łąkę. To nic, że wymyśloną, kiedyś jeszcze będzie wiosna :)


wtorek, 23 października 2018

Złość nasza powszednia

Non stop jestem wściekła. O wszystko! Non stop niewyspana, zasmarkana, obolała. Niby jest ok, robię to co lubię, Słodziaki dają sobie świetnie radę w szkole. Tydzień jest usystematyzowany, wszystko działa jak w zegarku, ale jedna pierdoła wystarczy, żebym wpadła w taką złość, że sama siebie nie poznaję.



czwartek, 11 października 2018

Weekendowe wycieczki w okolicach Krakowa

Buty "górskie" kupione na wiosnę okazały się być za małe na Słodziaków jesienią.... W związku z tym, zamiast w końcu zaliczyć Turbacz, albo jakieś inne poważne wzniesienie zmuszeni byliśmy szukać innej alternatywy do spędzenia pięknych jesiennych weekendów.


poniedziałek, 24 września 2018

Tylko nie WDŻ!

Zaczęło się od rozwiniętych piersi....
K: "Mamo, bo kolega mi pokazał w książce do przyrody taką panią, która wychodzi z wody i ma rozwinięte piersi!"
Ja (z właściwą sobie subtelnością i zrozumieniem tematu): "No i? Cycków nie widziałeś?!"



czwartek, 13 września 2018

Po wakacjach

Słodziaki szczęśliwie wrócili ze swojego pierwszego obozu piłkarskiego. Dzięki Bogu wymyśliłam remont w domu, bo nie wiem, jakbym przeżyła ten tydzień bez nich. Tak, kwoczę, no i? Wprawdzie zęby myli tylko 2 (słownie: dwa) razy, Kaj spał w stroju treningowym, żeby się nie spóźniać na zbiórki, a po otwarciu walizek pokój wietrzyłam przez trzy dni z powodu smrodu, ale się udało. Wrócili zadowoleni i chcą jechać na następny.





wtorek, 7 sierpnia 2018

I znów Warszawa

Z wizytami w Warszawie jest tak, że za każdym razem opracowując plan zwiedzania wydaje mi się, że już tym razem zwiedziliśmy wszystko. Po powrocie okazuje się jednak, że jeszcze parę rzeczy nam zostało :)
A oto, co udało nam się zobaczyć tym razem:



piątek, 13 lipca 2018

Do Supraśla jedź - mówili

To pojechaliśmy do: Supraśla, Tykocina i Osowca.
W Białymstoku jest duży dworzec PKS, z którego odjeżdżają autobusy oraz tuż obok przystanki prywatnych firm typu Voyager. Konkurencja jest zdrowa, więc ceny powinny być zróżnicowane (a nie są). Rozkłady jazdy są prawie identyczne, co dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe. Np. w sobotę do Tykocina jeździ autobus o 11.30 PKS, 11.25 Voyager, a następny jest odpowiednio o 15.30 i 15.25 (zmyślam godziny). Nikt nie wpadł na to, albo jest to celowe działanie, żeby przesunąć odjazd choć jednego autobusu np. na 14.00. Poza tym przewoźnik państwowy obsługiwany jest przez miłych i życzliwych ludzi, a w prywatnej konkurencji wszyscy robią Ci łaskę, że udzielą jakiejkolwiek informacji, albo patrzą na Ciebie jak na wariata, że pytasz o rzeczy "oczywiste".
Ale niestety największym mankamentem jednych i drugich jest brak bezpośrednich połączeń do największych atrakcji Podlasia - do puszcz. Bez samochodu do niektórych miejsc nie masz szans na dotarcie, albo jak już dotrzesz, to nie masz, jak z nich wrócić.


środa, 11 lipca 2018

Do Białegostoku? Co Ty tam bedziesz robić?!

A tak, do Białegostoku! I na dodatek wrócimy na Podlasie, bo przez tydzień nie udało nam się zobaczyć wszystkiego.
Ale od początku. Do celu dotarliśmy pociągiem TLK (ponieważ Pendolino było o 160% droższe). I tu ciekawostka: do Białegostoku jechaliśmy 7 godzin, a wracaliśmy, tą samą trasą - 5,5. Zagadka rozwiązała się w stolicy, w której zaplanowano aż 100 minut łącznego postoju. Po cholerę? Nie wiem.




niedziela, 1 lipca 2018

Ogród pełny lawendy

Trochę Prowansji obok Krakowa. Piękne, pachnące miejsce idealne na plener zdjęciowy.


 https://www.facebook.com/pages/biz/recreation_spot/Ogr%C3%B3d-pe%C5%82en-lawendy-234255756959807/

piątek, 29 czerwca 2018

Homole spływ Dunajcem

Pamiętam takie zdjęcie z dzieciństwa na tratwie z Rodzicami. Postanowiłam przeżyć tą przygodę raz jeszcze, tym razem z własnymi dziećmi.



czwartek, 28 czerwca 2018

Komunia

Wszystkim życzę, aby Pierwsza Komunia dziecka wyglądała tak, jak u nas. Absolutnie nie chodzi o przygotowania, strój, knajpę itd, ale o postawę "organizatora". Bez narzucania czegokolwiek, z życzliwością, miłością bliźniego. Nigdy nie myślałam, że takie podejście jest możliwe, zwłaszcza słysząc pełne grozy opowieści z innych parafii.
Chłopcy sami zadecydowali, że będą chodzić na religię, sami chcieli przystąpić do Pierwszej Komunii znając związane z tym zobowiązania, sami w końcu, chcieli uczestniczyć w przygotowaniach.
Dzięki moim Rodzicom i postawie Księdza była to uroczystość zupełnie pozbawiona nerwowości, napięcia i jakiegokolwiek stresu.



środa, 20 czerwca 2018

Maciejowa

To był krótki wypad niedaleko. Trochę się poruszaliśmy, trochę pospacerowaliśmy. Było bardzo urokliwie, średnio męcząco.
Do Rabki udało nam się dojechać bez korków na Zakopiance. Zaparkowaliśmy na dole parku, tuż pod czołgami, co okazało się być dobrym pomysłem, bo potem łatwiej było nam odnaleźć samochód :)

Z parku niby są drogowskazy, ale nie do końca jasne. Przespacerowaliśmy się po Rabce wychodząc pod dość strome asfaltowe podejście niedaleko domu miejscowego rzeźbiarza, który pokazał, gdzie iść, a także ostrzegł przed żmijami, którą to przestrogę powtarzała każda mijana przez nas "miejscowa" osoba.


Żmii wprawdzie nie spotkaliśmy, ale węża i kozy owszem. Podejście do schroniska było niezbyt długie, ale miejscami męczące, choć mijani rowerzyści skutecznie dopingowali nas do jeszcze odrobiny wysiłku.


U celu tradycyjna schroniskowa zupka, piękne widoki i powrót, tym razem już całym szlakiem, który kończył się w parku. Park jest odnowiony, ogromny, ma mnóstwo placów zabaw, przyrządów do ćwiczeń na świeżym powietrzu i sam w sobie jest niezłą atrakcją.


niedziela, 8 kwietnia 2018

Na Kudłoń

Niedziela wolna od handlu spowodowała, że w Krakowie był dziki tłum ludzi. Tak samo zresztą w Dolinie Chochołowskiej. Postanowiliśmy więc pojechać poszukać krokusów w Gorcach i nie zawiedliśmy się!



Było cudnie, pięknie. Przez pierwsze 3 godziny trasy jedyna żywa istotą napotkaną przez nas była łasica i milion kopulujących żab..



Nie byliśmy wprawdzie przygotowani na brodzenie w śniegu po kolana, ale zew przygody, niebezpieczeństwa spowodowały oprócz chwilowej kłótni i kary boskiej dla M. w postaci upadku na szlaku, że ta wycieczka długo jeszcze pozostanie w naszych wspomnieniach. I te DYWANY krokusów!!!!!




Szczegółowy opis wycieczki: https://gorydlaciebie.pl/wyprawy/kudlon/


sobota, 7 kwietnia 2018

Grubą być

Dziś znów jakiś uczynny pan ustąpił mi miejsca w tramwaju.. Myślę, że nie ma co obwiniać za to wiek, a raczej brzuszysko. 9 lat to z pewnością czas, w którym powinno już "się wchłonąć" po ciąży. Nawet bliźniaczej.
Moja reakcja? "Dzięki Bogu, nie muszę stać przez te 16 przystanków"... A potem przyszła inna refleksja. Patrzę na odbicie w szybie, widzę podpuchnięte oczy, ziemisty odcień skóry, lekko rozmazany eyeliner, odrost z 3 siwymi włosami, niewymalowane paznokcie, uwalone buty... i cholera, nie jest fajnie.
I co? Znów wielka mobilizacja? Solenna obietnica, że tym razem wezmę się za siebie, że chłopcy są już duzi i że już najwyższy czas zrobić coś dla siebie, zadbać, pomalować, wyczyścić, znaleźć kasę na fryzjera, że 40-stka, to nie koniec świata, że teraz jest ten czas - mój czas. W końcu liczy się wnętrze, grunt to dobre nastawienie, bla, bla, bla.
Potem dochodzi mój ulubiony cytat z AK "Przyjrzałam się sobie okiem krytycznym i doszłam do wniosku że mam ciało bogini. Wielkiej Bogini Matki wprawdzie, ale zawsze."
Następnie przypominam sobie, że jak mi się wczoraj chciało, uczesałam się, ubrałam to usłyszałam: "Ale Ty pięknie wyglądasz, tak wiosennie", czyli może nie jest aż tak źle...


A wtedy, gdzieś z tyłu głowy, przychodzi myśl: a po cholerę, a jakie to ma znaczenie? A jak się komuś nie podoba, to niech spada. A co to zmieni? M.nagle zacznie pamiętać o Twoich urodzinach? Modelką zostaniesz? Zdrowie? - każdy musi na coś umrzeć.. Że zakupy będą fajniejsze? I tak nie ma kasy.


wtorek, 3 kwietnia 2018

Wielkanoc 2018

Lubię Wielkanoc. Najbardziej wtedy, gdy jest ciepło i słonecznie, wiosennie. W tym roku tak nie było. Pogoda była wstrętna i nawet "na krokusy" na Placu Centralnym nie poszliśmy, bo było tak wstrętnie.


Ale ceramiczne ozdoby wielkanocne wykonane (z marchewką na grzbiecie zajączka), pisanki pomalowane.


Ale udało mi się zrobić nową sałatkę, a święcenie pokarmów mieliśmy z tym roku indywidualne, z prywatnym błogosławieństwem. W drodze do domu wszystko oprócz jajek i soli zostało pożarte, choć jajka obroniłam cudem!




Odwiedziliśmy Dziadków, objedliśmy się po uszy, a we wtorek, dzięki cudownie ciepłemu słoneczku popędziliśmy na Rękawkę!



A jutro znów do szkoły, za którą już się stęskniliśmy.



czwartek, 15 marca 2018

Rekolekcje

Siadamy do kolacji. Wszyscy.
Kaj: Mamo, opowiedz mi o Jezusie..
No dobrze, że akuratnie nie miałam niczego w ustach, bo mogło być różnie. Ostatnio żaden temat mnie nie dziwi, a po tym jak musiałam dzieciom tłumaczyć odrzucenie przez Cerkiew Prawosławną dogmatu o nieomylności Papieża, niewiele mnie zaskoczy (choć tu mnie zatkało). Ustaliliśmy więc, o który wątek życia Jezusa chodzi i okazało się, że o ostatni.


Zaczęłam więc od tego, dlaczego Żydzi nie lubili Jezusa, kim byli faryzeusze, dlaczego Piłat miał związane ręce i je potem umył. Przeszliśmy przez Judasza, kręgi piekielne Dantego oraz Barabasza. Tu Kaj wyraził obawę, że uwolnienie Barabasza było nie najlepszym pomysłem, gdyż jak wrócił do swego procederu, to niewielu już Żydów zostało. Omówiliśmy Wieczernik i jego symbolikę we współczesnej Mszy Świętej, Ogrojec i zaparcie Piotra. Tu poszła dygresja do Quo Vadis, bo Słodziaki czytały ostatnio biografię Sienkiewicza, więc szkoda byłoby nie wykorzystać takiej okazji.
Omawiając szczegóły Męki Pańskiej (Kacper: nie Mamo, płaszcz był purpurowy, nie czerwony) dobrnęliśmy do Marii przy Grobie (tu niestety wyszła luka w mojej edukacji), niewiernego Tomasza, Wniebowstąpienia i misji apostolskiej po zesłaniu Ducha Świętego.
Kolacja zakończyła się w okolicach sienkiewiczowskiego Nobla, ale nikt nie odchodził od stołu, gdyż podobno świetnie opowiadam - cytat z M.

czwartek, 1 marca 2018

Sceny z życia rodzinnego

Ja: Kaj, co Ci się śniło? Strasznie w nocy krzyczałeś i płakałeś...
Kaj: Miałem koszmar.
Ja: A co Ci się śniło?
Kaj: Śnił mi się stożek, który się przybliżał i oddalał z prędkością światła.
Kacper: I to Cie tak przestraszyło, że się tak darłeś?!
Kaj: Jęczałem, a nie krzyczałem. Poza tym boję się cichych i głośnych dźwięków..
Ja: WTF?!?!

Kacper: Ta piosenka, którą śpiewasz jest o sexie!
Kaj: Nie o sexie, tylko o miłości!
Ja: A co to za piosenka?
K&K: Despasito!




środa, 28 lutego 2018

9. urodziny

To już 9 lat. Ostatnie jednocyfrowe urodziny!



Ferie 2018

Tegoroczne ferie zapowiadały się średnio. Na początku okazało się, że ze względu na rekonwalescencję Kacpra nie pojeździmy na nartach, więc wyjazd do Szczawnicy trzeba było odwołać.
W pierwszy dzień ferii Kajetan zaś złapał 40 stopni gorączki i anginę. W drugim tygodniu ferii ja się rozłożyłam. Żyć nie umierać.
Mimo to, co nieco udało nam się zrobić.
Przede wszystkim połaziliśmy po Muzeach: Narodowym, Historycznym Miasta Krakowa i Lotnictwa. Byliśmy też na warsztatach szycia, gotowania i robienia obwarzanków. Udało nam się również zrobić drzewo na konkurs poezji.
Zaliczyliśmy nawet trening piłkarski na śniegu.
Jednym słowem ferie można zaliczyć do udanych!



piątek, 2 lutego 2018

Mądrość życiowa

Taka sytuacja:


Odwieźliśmy z Kacprem Kaja do szkoły. Kacper jest w okresie rekonwalescencji po operacji. W zasadzie nic mu nie jest, ale na razie nie chodzi do szkoły, bo rana musi się podgoić.
W tramwaju nie ma ścisku, ale pusty też nie jedzie. Siadamy, a synuś w przypływie uczuć tuli się do mnie, czemu dość namolnie przygląda się pani uśmiechając pod nosem.
Oduśmiechnęłam się do niej i tu był mój błąd...
"Oj jak synek kocha mamusię! I taki duży i się przytula. To dlatego, że był karmiony piersią! Taka więź zostaje na całe życie!"
Przyznaję, że w tym momencie moja psychika rypnęła na bruk. Tzn.zrobiła coś gorszego, ale nie da się tego parlamentarnie opisać.
Całe swoje doświadczenie jako matki, całe swoje opanowanie, całą, nie boję się tego użyć, mądrość życiową wykorzystałam w tym momencie, żeby się nie odezwać, uśmiechnąć i pogadać z synem o emigracji (temat, który jest wałkowany od ostatnich zajęć na Uniwersytecie).
Zastanawiam się, czy ludzie naprawdę mają taką sieczkę w mózgu?
Ale mają. Przypomina mi się niedawna dyskusja w Internetach na temat tego, że dzieci, które urodziły się przez cesarskie cięcie nie mają prawa obchodzić URODZIN, bo się tak naprawdę nie urodziły, tylko powinny obchodzić WYDOBYCINY, bo z łona matki zostały wydobyte!
Ja pi....lę! Ludzie! Naprawdę?!

czwartek, 25 stycznia 2018

Wesołe gary

Dzień Babci w tym roku wypadł w niedzielę (a Dzień Dziadka w poniedziałek), a z racji strajku Babci co do gotowania w domu, udaliśmy się na rodzinny obiad do restauracji Wesołe gary (https://wesolegary.pl/).


To nowy lokal otwarty w Nowej Hucie obok DH Wanda. Po lokalizacji cudów się nie spodziewałam, choć to z pewnością krzywdzące stwierdzenie.
Restauracja nie jest najlepiej oznakowana, ani widoczna z zewnątrz. Może w lecie będzie jakiś ogródek, co poprawi orientację komuś udającemu się tam po raz pierwszy.
Po wejściu miałam wrażenie chaosu. Niby kierownik sali nas powitał i poprosił o poczekanie na wskazanie zarezerwowanego wcześniej stolika, ale biegający w górę i w dół kelnerzy udawali, że nas nie widzą.
Po dłuższym czasie mogliśmy usiąść do stolika.

piątek, 5 stycznia 2018

Galeria Figur Stalowych

Włócząc się po Krakowie zaproponowałam Słodziakom wizytę w Muzeum Inżynierii Miejskiej, a konkretnie wystawę czasową (do 30.06.2018) - Galerię Figur Stalowych.
Trochę odstraszyła mnie cena, ale zachęcona bardzo pozytywnymi wrażeniami znajomej (dziękuję J.), która widziała tą wystawę w Pruszkowie, wysupłałam ostatni grosz i poszliśmy!
Ale się działo!




Jak zapewniają twórcy: „W industrialnym otoczeniu tworzymy imponujących rozmiarów figury metalowe – roboty, bohaterów kreskówek i filmów animowanych, postacie filmowe oraz perfekcyjnie zrekonstruowane samochody, które powstały w wyniku przetworzenia i obróbki złomu. Zmieniamy go w imponujące dzieła sztuki, aby tchnąć w niego zupełnie nowe życie, zupełnie jak z muzeum Madame Tussaud”.

Na wystawie w Krakowie twórcy zaprezentują dziesiątki poruszających naszą wyobraźnię stalowych postaci, misternie wykonanych z tysięcy stalowych elementów oraz całą gamę modeli samochodów, wykonanych w skali 1:1, o których marzą nie tylko fani motoryzacji. Można będzie je dotknąć, wsiąść do nich i poczuć się jak w hollywoodzkim filmie.

źródło: www.mim.krakow.pl



To właśnie te modele samochodów okazały się największym hitem wystawy. Do każdego z nich można było wsiąść bez obaw, że coś się zniszczy, zepsuje.
Mimo nagromadzenia wielu modeli w jednej sali nie ma się wrażenia natłoku eksponatów. Spędziliśmy tam prawie godzinę robiąc setki zdjęć.
Mimo ceny - polecam.

http://www.mim.krakow.pl/aktualnosci/galeria-figur-stalowych