piątek, 7 grudnia 2012

Jak powstają bliźniaki?



Pytanie, z którym będziecie się spotykać na każdym kroku: u lekarza, na porodówce, imieninach cioci, na spacerach, brzmi: „Jedno- czy dwujajowi?”. Ponieważ mam dwóch chłopców od razu nasuwa mi się niezbyt grzeczna odpowiedź, której tu może nie będę cytować. Natomiast warto się zastanowić jak dochodzi do powstania bliźniąt?
Zapłodnione jajo przeradza się w zygotę i nadal dzieli się na kolejne komórki. Jeśli na bardzo wczesnym etapie rozdzielą się na dwie grupy, z których każda zacznie rozwijać się oddzielnie, powstają bliźnięta jednojajowe.
Co jest impulsem do takiego podziału nie do końca jest jasne. Wiadomo natomiast to, że bliźnięta jednojajowe są identyczne i tej samej płci.
Może się również zdarzyć, że organizm kobiety wytworzy dwie komórki jajowe w jednym cyklu. Jeśli obie zostaną zapłodnione przez plemniki, powstaną wtedy bliźnięta dwujajowe.
Podobno jest to cech rodzinna, dziedziczona po matce. Nadprodukcja komórek jajowych ma też związek z zaburzeniami hormonalnymi lub może być wynikiem pobudzania owulacji przy leczeniu niepłodności. Wiele ciąż bliźniaczych powstaje wskutek zapłodnienia in vitro.
Bliźnięta dwujajowe są podobne do siebie w tym samym stopniu co zwyczajne rodzeństwo.
W Polsce bliźniaki rodzą się mniej więcej raz na 80 porodów (dwujajowe niemal dwa razy częściej niż jednojajowe).
Statystyki wykazują, że bliźniaki dwujajowe rodzą się prawie dwa razy częściej niż jednojajowe, a częstość ich narodzin jest różna w różnych krajach. Na przykład w niektórych prowincjach Chin bliźnięta przychodzą na świat niezwykle rzadko, za to w Nigerii dość często. Ciekawe jest, że odsetek bliźniąt jednojajowych we wszystkich krajach jest niemal jednakowy i wynosi ok. 0,4 procenta.

Menażeria Świętego Mikołaja

6 grudnia już za nami. Szaleństwo prezentowe było, chłopcy nie chcieli iść do przedszkola, bo przecież nowe zabawki. Słodycze za to chcieli zjeść wszystkie, bo "to im Mikołaj przyniósł".
Teraz nadchodzi czas porządków i gotowania, a za dwa tygodnie Wigilia i ..... prezenty.


U nas w domu zawsze było tak, że Mikołaj przynosił skromne prezenty i dużo słodyczy (paczki z zakładu pracy Taty). Na Gwiazdkę zawsze był " full - wypas". Kiedy mieszkaliśmy jeszcze w starym mieszkaniu przed Wigilią szliśmy do sąsiadów, pani Marii i "dziadka" Teofila, składać życzenia i łamać się opłatkiem. Wtedy prezenty w magiczny sposób pojawiały się pod choinką (dopiero niedawno zorientowałam się w tym misternym planie). Po przeprowadzce byliśmy już za duzi na Mikołajowo-Gwiazdkowe bzdety. A teraz?

wtorek, 4 grudnia 2012

Prezenty

Już za dwa dni Mikołaj i jak zwykle staję przed dylematem prezentów dla swoich synów. Mam wrażenie, choć jest ono tylko teoretyczne, że dwupłciowym bliźniętom jest łatwiej coś sprezentować. Coś dla chłopca, coś dla dziewczynki, dopasowane do wieku, zainteresowań i aktualnych reklam telewizyjnych.
W moim idealnym świecie dzieci nie oglądają TV, więc z reklamami nie ma problemu. Niestety rzeczywistość różni się od Nibylandii i stąd wiem, że dzieci najbardziej chcą tego, co jest na telewizyjnym "topie". Jak "nie trzyma" Cię kasa (znów jesteśmy z Nibylandii), to nie ma problemu, gorzej jak trzeba się liczyć z każdym groszem.




Macierzyństwo nauczyło mnie planowania i długoterminowych strategii działania, dlatego też niektóre świąteczne prezenty kupuję już po wakacjach. Wydatki rozkładają się na pół roku, a nie na jedną pensję. Z kupnem zabawek dla dzieci jednak czekam do ostatniej chwili - patrz: reklamy.Ponieważ prezent brata zawsze jest lepszy, kupuję rzeczy tego samego rodzaju - różnią się kolorem. Sprzeciwiam się kupowaniu dokładnie takich samych zabawek, bo, zgodnie z najnowszymi zaleceniami psychologów, należy podkreślać indywidualność każdego z rodzeństwa. Dwa samochody, jeden zielony, drugi niebieski. Mają niby to samo, ale każdy z nich może powiedzieć, że zielony jest mój, a niebieski brata.