piątek, 27 lutego 2015

Człowiek podobno myślący

Jedną z atrakcji na urodziny Słodziaków była wyprawa do M1 na "wystawę" samochodów z bajek i filmów. Ustawione były w korytarzu Galerii, między sklepami. Do większości można było bez problemów wejść, choć żeby wdrapać się na niektóre (np. traktor z filmu Auta) potrzeba było silnej męskiej ręki, zwłaszcza w odniesieniu do moich 6-latków.
Niektóre modele były bardziej trafione, niektóre mniej, ale przy wszystkich znajdowały się opisy, co czasem ułatwiało identyfikację.
Ludzi nie było bardzo dużo, ale i tak te dwie, trzy rodziny sprawiły, że przynajmniej połowa zwiedzania była uciążliwa. A wystarczyłoby pomyśleć o kimś więcej niż o własnym dziecku i sobie.
To też dobra okazja, aby pokazać dziecku, co to empatia, nauczyć cierpliwości, wspierać koleżeństwo i zachowania społeczne.

Ale po co? Może się wpychać przed dzieci, godzinami siedzieć w jednym miejscu, żeby czasem nikt inny nie mógł skorzystać, włazić w kadr, bo przecież to MY jesteśmy najważniejsi.
My nauczyliśmy się odpuszczać, dlatego bez żalu nie mamy zdjęcia z Luigim :)

poniedziałek, 16 lutego 2015

Urodziny na ściance

W końcu doczekaliśmy się Majkowych dziewiątych urodzin, które organizowane były w klubie wspinaczkowym.
Dzieci była okrągła piętnastka, w związku z czym zostały podzielone na 3 grupy. Kaperek wprawdzie trafił na zestawienie samych dziewczyn, ale nie przejął się tym za bardzo, bo już po 3 minutach miał serdeczną przyjaciółkę.




Była rozgrzewka, omówienie ogólnych zasad, ubieranie w uprzęże. Każda grupa wspinała się na cztery ścianki, o różnym stopniu trudności oraz na odwróconą drabinę, z której w połowie można było skoczyć i trochę polatać.





Było również przeciąganie liny, raz same dzieci, raz z pomocą dorosłych :) Na koniec każde dziecko dostało od klubu karnet na dwie darmowe wejściówki, z czego na pewno skorzystamy. Słodziaki wprawdzie trochę się bały wychodzić wysoko, ale z każdą kolejną ścianką oswajały się z tematem i było coraz lepiej.
Do tego oczywiście prezenty i tort, co dało perfekcyjne urodzinowe dwie godziny.



piątek, 13 lutego 2015

Detektyw Pozytywka

Wyczytaliśmy od Świąt cztery książki z serii o Detektywie Pozytywce autorstwa najmodniejszego obecnie pisarza dla dzieci Grzegorza Kasdepke. Pamiętam jeszcze niedawno nie byłam w stanie zapamiętać tego nazwiska. Ale kiedyś też patrzyłam na żonę mojego brata jak na kosmitkę, gdy jednym tchem wymieniała imiona wszystkich Teletubisiów, dopóki sama obudzona w środku nocy nie potrafiłam zrobić tego samego łącznie z atrybutami każdego z nich (tak, tak - sławetna torebka).

Detektyw Pozytywka to postać groteskowa, ale tylko dla dorosłych, gdyż Słodziakom w żaden sposób nie przeszkadzało to, że nie musi jeść, żeby trzymać wagę i nie przytyć, bo inaczej nie zmieści się w biurze swojej agencji detektywistycznej Różowe Okulary. Że wodę na herbatę gotuje czasem w parę minut, czasem w 2 miesiące, że nudząc się sam odgrywa rolę swojego własnego klienta, że nie cierpi wakacji, bo nie może pracować.
Detektyw Pozytywka mieszka w kamienicy, gdzie jest bardzo lubiany przez sąsiadów, m.in. dozorcę pana Mietka, nauczycielkę polskiego panią Ryczaj, panią Malinowską, która jedyna ma telefon oraz dzieci: Zuzię, Dominika i Antka. Ma też śmiertelnego wroga i konkurenta - detektywa Martwiaka.
źródło: http://www.ambelucja.pl

Każdy rozdział to w zasadzie inna historia. Zagadki bywają różnorakie: od tego kto ukradł portfel do nieładnych napisów na ścianie i wyrwanych kwiatków z rabatek. Opowieści są tak skonstruowane, że to czytelnik musi odgadnąć sposób rozwiązania danego problemu. Odpowiedzi podane są na końcu książki, ale autor zmusza to czytelnika do myślenia i zadawania pytań.
Polecam zwłaszcza tym dzieciom, które ciągle dopytują się dlaczego i po co?



piątek, 6 lutego 2015

Lekcja wychowawcza

No i cudnie, już początek lutego. A miałam mieć tyle czasu, żeby porządnie wybrać szkołę dla Słodziaków! Niby mam jeszcze prawie miesiąc, ale dziś wiem, że to mało. Za parę dni "Dzień Otwarty" w naszej rejonówce, o której opinie są niezłe, nawet pierwsze miejsce w rankingach wojewódzkich, ale to kurde kołchoz jakiś i 3-zmianówka! Może to jednak nie jest tak źle?
Oszaleję kiedyś przez te decyzje! Ktoś zapyta: "I czym tu się przejmować? Szkoła jak szkoła." Otóż ja wierzę, że nie. Jako Rodzic chcę wiedzieć, co, z kim i w jakich warunkach będzie porabiało moje dziecko przez najbliższe 6 lat. Ze swojego życiowego doświadczenia (ale brzmi, nie?) wiem też, że być może garstka ludzi, których spotkają moi chłopcy na tym etapie życia, będzie im towarzyszyć już zawsze. W moim przypadku tak się stało. We wrześniu stuknęło nam 30 lat przyjaźni.. Ale były czasy. Kiedy to zleciało?


A tym czasem chłopcy nakręceni przez książki z serii Mikołajek już nie mogą się doczekać tego pójścia do szkoły! Już wyobrażają sobie wspólne afery, bijatyki szkolne, nauczycieli, kolonie, komórki, które dostaną, zegarki. Trochę im żal starych przyjaźni i miłości, ale przecież "spikniemy się na fejsie".
Do tego czasu mają jeszcze parę imprez po drodze, które pewnie skutecznie zajmą ich głowy, a w tym wyczekiwane już od paru miesięcy urodziny.