środa, 28 października 2015

Transport publiczny

Trzy dni w tygodniu Słodziaki mają na 8.00 do szkoły, więc jedziemy rano tramwajem, o tej samej porze, z rzeszą wk...nych ludzi. Bo ciasno, bo za zimno, bo za gorąco, bo szarpie, bo trzeba wstać, bo po co czas zmieniali?
Wsiadamy na pierwszym przystanku, do pustego tramwaju zajmując trzy miejsca siedzące, zaraz za motorniczym, oznaczone jako miejsca dla Rodziców z dziećmi lub kobiet w ciąży. I tu się zaczyna...
Jadąc dziś na pół śpiąco na wspomnianych wyżej miejscach nagle słyszę: "Ja bardzo przepraszam, ale uważam, że powinna Pani inaczej wychowywać synów. Jak mogą siedzieć, gdy starsze osoby stoją?!!"
Otwieram oczy i rozglądam się dokoła. To jednak było do mnie. Rozglądam się uważniej w poszukiwaniu starszych osób. Brak.. Patrzę na Panią, która wyrzuca z siebie donośnym głosem te zdania. "Na oko" 30-stka, przaśna, z warkoczem, ubrana kolorowo, w spódnicę, rajtuzy i botki. Z córką, około 10-12-letnią.
Z tyłu słyszę inną Panią, której nie widzę, bo musiałabym mieć kąt widzenia konia: "I to tak jest codziennie!"
Dwie Panie siedzące za nami, 40-50 lat (które przez całą drogę opowiadały o ojcu kolegi syna z klasy, który się alkoholizuje i nie poznaje jednej z nich na ulicy, a ekspedientka w sklepie opowiedziała jej całą swoją historię życia w dziesięć minut, gdy ona kupowała balerinki do szkoły, bo stare jej się już zdarły, i jak tak można, żeby obcej osobie całe życie opowiadać, a co gorsza ona do tego sklepu chodzi codziennie i jak to teraz?!) stwierdziły, że przecież na dwóch siedzeniach w trójkę się zmieścimy, więc po co zajmować trzy?!

piątek, 16 października 2015

Potrzeba padnięcia na pysk

Jeszcze tylko 2 tygodnie, oby dotrwać do pasowania, potem już w końcu odpocznę. Jeszcze dziś ugotuję obiad na dwa dni, zrobię prasowanie, jak chłopcy pójdą spać, jeszcze tylko jedna noc i się wyśpię, nawet do 7.00..
I wtedy Kaj przestaje jeść, ma gorączkę, Kacper katar po pas i zaczyna kaszleć..
Kiedy widać, że trzeba odpocząć, zresetować się? Nie chodzi mi naprawdę o weekend w SPA w odciętym od świata miejscu na ziemi, bez zasięgu telefonów (zwariowałabym zamartwiając się, czy w domu wszystko ok), ale o 2-3 godziny dla siebie (raz na dwa, trzy tygodnie).

- Gdy na myśl o Skrzypku na dachu, zarezerwowanym z półrocznym wyprzedzeniem chce Ci się płakać i zmuszasz się do wyjścia z domu :)
- Gdy kalkulujesz, czy ogolić nogi, czy nałożyć maseczkę, która już tydzień chłodzi się w lodówce i jest szansa, że będzie jutro na obiad.
- Gdy do pracy idziesz w dresie i masz nadzieję, że nie będzie widać tych różowych skarpetek.
- Gdy zamiast przed wyjściem z domu umyć włosy, zakładasz czapkę.
- Gdy odwodzisz dzieci od wzięcia udziału w konkursie na wykonanie różańca z naturalnych, nie psujących się materiałów (swoja drogą, kto na Boga wymyśla takie konkursy?!).
- Gdy nalegasz, żeby dzieci brały na drogę do szkoły MP3, bo przez te 24 minuty będzie cisza i spokój .
- Gdy wmawiasz sobie, że kotlety jajeczne są przecież bardzo zdrowe, a chleb z nutellą na kolację, to żadna zbrodnia.
- Gdy zamiast wyszorować łazienkę wlewasz na noc domestos do newralgicznych miejsc.
- Gdy pijąc poranną kawę już wiesz, że na śniadanie zjesz precla koło południa, przy dźwiękach hejnału.
- Gdy kawa z przyjaciółką trwa 13 minut (bez komentarza).
- Gdy metr od ciebie spada wielki konar, a ty myślisz, jak to dobrze, że nic wam nie zrobił, bo nie zdążyłabyś zrobić prasowania.
- Gdy wyłączają ci służbowy telefon, bo nie zapłaciłaś rachunku, a pieniądze za szkolne mundurki już zaczynają procentować w twojej torebce.
- Gdy masz ochotę rozpłakać się ze szczęścia, że M. wyciągnął z zatkanej toalety tą cholerną przywieszkę i nie trzeba dymać na górę za każdym razem, gdy ci się chce:)
Oby do wiosny...

Baczność! Sztandar szkoły wprowadzić!

14 października przez najbliższą dziesięciolatkę wpisze się nam głęboko w pamięć i świadomość.  To DZIEŃ NAUCZYCIELA.
Nie chodzi o to, żebym miała cokolwiek przeciwko nauczycielom, czy odmawiam im prawa do świętowania. Obiema rękami podpisuję się pod dwoma najgorszymi przekleństwami, jakimi można obdarzyć myślącego człowieka: Obyś cudze dzieci uczył i Obyś żył w ciekawych czasach.
Ale cofnęłam się w przeszłość i to daleką.


Do Święta Edukacji Narodowej uczniowie klas pierwszych naszej szkoły przygotowywali się już od połowy września, gdyż tego dnia miało się odbyć pasowanie na ucznia.

Były szczegółowe wytyczne dotyczące stroju, zarówno męskiego, jak i żeńskiego (chyba tylko kolor bielizny pozostał obojętny). Były recytacje wierszy, śpiewanie piosenek i to również po angielsku oraz francusku. Był nawet hymn Polski, który wszystkie dzieci pięknie wyśpiewały.
Nasze Słodziaki załapały się nawet na samodzielne zdanie w obcym języku :)


Był też powrót do przeszłości: sztandar szkoły, musztra, pasowanie ołówkiem słusznych rozmiarów, kwiaty i prezenty dla nauczycieli, mundurki (choć tym razem szyte na miarę) oraz pamiątkowe dyplomy.

Powiewem świeżości była imprezka w klasie z ciastami upieczonymi przez Rodziców, żelkami, paluszkami i innymi przegryzkami, ale także dyskretna prośba dyrekcji o współpracę i aktywne włączenie się w życie szkoły rodziców wraz z dotacjami :)

czwartek, 1 października 2015

Pyskówki

- "No to teraz poszłaś Mamo po bandzie!"
- "Nie będę grać? No to nie! Cóż mi z tego?!"
- "Nie obchodzi mnie to!"
- "Taka jesteś mądra? To powiedz mi, o czym teraz myślę?"
- " I tak to będę robić!"
- "Dziadek nie wie? Chyba żartujesz!"

Lista nie ma końca.. W miesiąc im się udało nauczyć tego wszystkiego, czy dopiero teraz zyskali odwagę, żeby się ujawnić?
Aż strach pomyśleć, co mówią do siebie, kiedy mają pewność, że żaden dorosły ich nie słyszy.

Do tego dochodzą nieustanne zabawy w pojedynki czarodziejów (Harry Potter), wojny galaktyczne (Gwiezdne Wojny), unicestwienie Mordoru (Władca Pierścieni), Invizimals (Boże, uchowaj!), czy gonienie Albertyny (Dzieci z Bullerbyn), ninja (Mali Ninja), czy strzelanie wirtualnych goli (Supa Strikers).

Jak pizza, to tylko Pizza Hut, jak koszulka FCB czy RM to oryginalna. Dziś woda smakowa jest super, jutro nie da się jej przełknąć, bo jet obrzydliwa. Obiady w szkole są niezbędne, ale tylko jako element socjalizacyjno - towarzyski. Pół bochenka chleba na kolację - żaden problem!