piątek, 30 sierpnia 2013

Odpieluchowanie

Najbardziej wyczekiwaną chwilą rodziców bliźniaków (poza pójściem do przedszkola) jest chwila, gdy dzieci w końcu przestaną używać pieluch. Nie próbowałam nigdy policzyć, ile pieluch zużywają dzieci, ale liczba ta jest na pewno imponująca, nie wspominając już o kosztach.

Decyzję o odpieluchowaniu podjęliśmy w lecie, gdy chłopcy mieli skończone 2 latka. Wytłumaczyliśmy im co i jak, że teraz będą korzystać z nocników i na łonie natury ściągnęliśmy im pieluszki obserwując ich zachowanie.

Z kupą poszło sprawnie, przynajmniej u Kacpra, bo zamiar był na tyle czytelnie sygnalizowany, że zdążaliśmy do nocnika. Niestety opróżnianie go przerosło moje możliwości, więc czym prędzej "przerzuciliśmy się" na kibelek. I był to strzał w dziesiątkę. Po paru dniach kupa za każdym razem lądowała w toalecie. Z sikaniem było różnie, ale Kacper biegał najpierw z gołą pupą i sikanie go fascynowało, a potem w samych majtusiach i w końcu zaskoczył. Wołał pięknie i raczej obywało się bez wpadek.
Do spania miał zakładaną pieluchę i tak pozostało do dziś.. Mimo, że już 2 lata w ciągu dnia obywa się bez pieluszki, w nocy nie potrafi się kontrolować.

W przyszłym tygodniu podejmiemy działania, aby tą sytuację zmienić. Po pierwsze założymy pod materac podkład/ceratę, żeby ochronić materac. Zdejmiemy pieluchomajtki, ograniczymy ilość płynów wypijanych na 2 godziny przed snem do "łyka" po kolacji. Będziemy stosować metodę tzw. alarmów nocnych, która polega na obudzeniu dziecka i pójściu z nim do toalety co najmniej dwa razy w nocy.
Zaczniemy od tego, nie od badań, gdyż zalecane są po 5 roku życia, a poza tym mocz chłopcy mają regularnie, co rok, badany i nie ma żadnych nieprawidłowości.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

1 września

Ta data budzi grozę wśród rodziców dzieci, które pierwszy raz idą do przedszkola, zerówki, czy szkoły (Ci, dla których nie jest to nowość - czują ulgę :).
Co do obowiązkowej edukacji publicznej, czyt. szkoła, nie wypowiadam się na razie, bo nie wiem, ale w przedszkolach mam doświadczenie, gdyż "zaliczyliśmy" już dwa!
Od czego zacząć? Od przeliczenia kasy i decyzji, czy przedszkole ma być prywatne, czy publiczne? Procedury zapisu dzieci do placówek publicznych są powszechnie znane (strony MENu), a o tych prywatnych trzeba dowiedzieć się jak najwięcej się da. Przekopujemy internet, idziemy na "dni otwarte".
No i kluczowa decyzja, czy bliźniaki będą w jednej grupie?
Istnieją teorie, które mówią, że dla dobra wykształcenia indywidualizmu jednostki bliźniaki należy rozdzielić, gdyż zawsze postrzegane będą jako całość. Osobiście uważam, że wystarczy zwrócić uwagę wychowawcom na ten fakt i można się ustrzec tego typu "zaszufladkowania".

Jak już zdecydowaliśmy, gdzie nasze dzieci będą przebywać przez najbliższe 3 lata, trzeba zająć się przygotowaniem ich na ten podniosły moment.
Uważam, że strach rodziców, nawet ten niewypowiedziany, przenosi się na dzieci. Musimy być przekonani, że przedszkole to fajna sprawa, że dzieci będą się w nim dobrze bawić, uczyć, wchodzić w interakcje z rówieśnikami.
Jeżeli dzieci przebywają z nami 24 h na dobę i nagle chcemy je zostawić w przedszkolu, raczej nie obędzie się bez płaczu. Stopniowo, już w styczniu, trzeba odcinać pępowinę. Uczyć samodzielności (założenie spodni, bucików), jedzenia, mycia ząbków, odpieluchować (chociaż w niektórych przedszkolach nie jest to warunek konieczny). Im więcej będą umiały, tym łatwiej im będzie. Nie możemy liczyć, że w przedszkolu zrobi to ktoś za nas.
Nie rzucajmy dzieci od razu na "głęboką wodę", niech te pierwsze dni w przedszkolu trwają 3-4 godziny, a nie od razu cały dzień.


wtorek, 13 sierpnia 2013

Dinozatorland

Kolejna wakacyjna przygoda za nami. Tym razem dzień spędzony w Zatorze.



Przygotowania:
1. przestudiowanie mapy parku/ów i dostępnych atrakcji on-line
2. zapoznanie się z cennikiem i wybór najmniej bolącej opcji (dziękujemy Babciu Bożenku!)
3. warowanie na stronach norweskiej prognozy pogody, żeby nie lało i było poniżej 30 stopni
4. zamrożenie wkładów do lodówki turystycznej
5. szykowanie pociech na NIESPODZIANKĘ
6. przyszykowanie prowiantu




Podróż trwała nie całą godzinę, wyjechaliśmy tak, żeby być na miejscu tuż po otwarciu, żeby uniknąć "dzikich tłumów" i to był strzał w dziesiątkę!

Do dyspozycji mamy 4 parki i lunapark. Dinozaury były super! Prawie wszystkie ruchome, wydają odgłosy, niektóre plują, T-Rex sika, co miałam okazję poczuć na własnej skórze. Park znajduje się w lasku, nie ma upałów, tylko komary (polecam zaopatrzenie się w odpowiednie środki).