piątek, 21 sierpnia 2015

Sześciolatki i referendum

Nie oglądam telewizji, a w niej wiadomości. Nie dlatego, że jestem ignorantem, tylko dlatego, że o 19.00 Słodziaki oglądają bajki i jedzą kolację. Nie mam też jednego telewizora w domu. Dałoby się, jakby się chciało, ale się nie chce.
Po miesiącu bezsennych nocy związanych z wojna ukraińską i zastanawianiem się, czy już trzeba się pakować, czy nie, stwierdziłam, że będę zdrowsza, zwłaszcza psychicznie, jak o tym co się dzieje będę czytać w internecie.
Wczoraj zrobiłam od tej zasady dwa wyjątki. Oglądnęłam reportaż dotyczący zabójstwa 10-letniej dziewczynki w Kamiennej Górze, który spowodował.... nie wiem, co spowodował. Nie ogarniam, nie rozumiem, nie chcę nawet myśleć empatycznie.

Drugim wyjątkiem była informacja, że Prezydent będzie się wypowiadał w sprawie referendum. Wystąpienia nie widziałam, rozmyślnie, natomiast wiem już, że spychologia nastąpiła i to Senat (z większością PO) ma zdecydować. No powiedziałabym, że nie spodziewałam się takiego mistrzowskiego posunięcia. W końcu, ktoś profesjonalnie doradza Prezydentowi. I dobrze, może obejdzie się bez większych wpadek na arenie międzynarodowej, bo naszego wewnętrznego bagna szkoda komentować. Ciekawa jestem tylko, jak długo można starać się robić dobrze wszystkim?

wtorek, 18 sierpnia 2015

I znów wyprawka

1 września zbliża się wielkimi krokami.. Kolejny etap życia Słodziaków się zakończy, a następny zacznie.

Jak zwykle do tematu trzeba się przygotować. Omija nas w tym roku sprawa podręczników, co ma jak się okazało zarówno plusy, jak i minusy. Niewątpliwą zaletą jest oszczędność pieniędzy. Wadą natomiast jest to, że podręczniki są własnością szkoły. W związku z tym nie piszemy po nich (wiem, że my nie pisaliśmy po książkach, ale teraz są "trendy" zeszytów ćwiczeń jako podręczników), nie zabieramy do domów przez co nie możemy się do nich odnieść. Nie panikuję, w klasach 1-3 może nie ma to aż takiego znaczenia, ale potem może być różnie. Ale od czego jest internet? Wogóle zakładam, że dzięki edukacji Montessori oraz pedagogom (!!!) w przedszkolu, Słodziaki przez pierwsze trzy lata raczej będą się socjalizować niż uczyć.


Pokój wyremontowany, biurka wstawione . Jeszcze tylko parę detali do ogarnięcia:)
Klasyczna wyprawka ucznia pierwszej klasy "wisi" na stronie www szkoły, więc dzięki darowiźnie cioci Ani (raz jeszcze dziękuję) pójdą sobie do sklepu i kupią zeszyty ołówki, nożyczki i inne pierdoły.
Worki na buty i piórniki też już mają (podziękowania należą się Leszczom:), a od niedzieli i tak śpią z plecakami, które zakupiła Babcia Bogusia.
Buty na zmianę są, stroje na wf też.
Po heroicznym przeglądzie szaf i butów brakujące spodnie dokupiliśmy, a co do butów, to czekamy na obiecane przez Pana Prezydenta 500 PLN na każde dziecko, bo Kaj potrzebuje 3 par, ale Kacper tylko 1. Strój galowy na ciepło i na zimno też jest.


poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Wypoczynek

O, jaka opalona jesteś po wakacjach! To wypoczęłaś sobie? No.. niby wypoczęłam.


Kiedyś ideał wakacyjny wyglądał następująco:
1. wstajemy po południu,
2. idziemy na plażę z kontenerem mineralnej, w tzw. "między czasie" coś jedząc,
3. śpimy na plaży lub czytamy książkę, dbając o osobę towarzyszącą, która co godzinę będzie cię obracać na drugi bok, żeby równo się opalić
4. do wody nie wchodzimy, bo za zimna, bez względu na to, nad którym morzem się znajdujemy,
5. jemy kolację,
6. idziemy na imprezę do rana ze wspomnianą już osobą towarzyszącą pijąc oceany napojów wyskokowych.


Dziś.. Najlepsze wakacje to te z Rodzicami, bo wezmą wnuki choć na jedno popołudnie pod swoją opiekę. Poza tym nikt nie doradzi lepiej niż Mama, jak coś ugryzie, wysypie, wyrzyga, stłucze brodę itd.
Cel wyjazdu nie jest zbyt odległy, jeżeli jedziemy samochodem. Samolot to dla mnie w dalszym ciągu nieogarnięty temat. Planujemy podróż co do godziny ze wcześniejszym internetowym rozeznaniem zadaszonych miejsc postojowych po trasie.
Mamy drobne w każdej możliwej walucie na niezaplanowane siku, picie, kawę, mapę lub kamizelkę odblaskową (świetnie nadaje się jako ochrona wnętrza samochodu przed zawartością żołądka młodego człowieka). Jedziemy w miejsce, gdzie nawet jak będzie padać jest co robić z dziećmi, do apartamentu z dwoma pokojami i w pełni wyposażoną kuchnią, ze sklepem spożywczym nie dalej niż dwie przecznice od nas.
Da się? No pewnie! W tym roku wybór padł na węgierski Bogacs. Spokojna wioseczka z własnym kompleksem basenów termalnych i uliczką pełną lokalnych win.
Boska, nie droga kuchnia, doskonałe wina. 20 różnych kąpielisk termalnych w okolicach nie dalszych niż 50 km (Eger, Miskolctapolca, Demjen, Debreczyn, Mezőkövesd, Egerszalok). 
Poza tym bliskie sąsiedztwo Gór Bukowych, Dolina Szalajki i możliwość zwiedzenia Budapesztu w jeden dzień.