środa, 28 września 2016

Czarny poniedziałek

Otwieram skrzynkę mailową: "dyskretny sklep erotyczny", a zaraz pod nim "Klub Książek Disney'a". Co jest do cholery? Spam jest - nic nowego. Wszędzie jest spam, zwłaszcza w polityce.

Dookoła huczy od przygotowań do "czarnego poniedziałku". Będzie paraliż kraju, kobiety wyjdą na ulicę, wszyscy na czarno. Bo nikt nie ma prawa za nas decydować, bo każą rodzić za wszelką cenę, bo gwałty, choroby. Wszystko się zgadza.

Przez kolejny w tym roku remont ul. Westerplatte (gratuluję pomysłodawcom), znów zaczęliśmy chodzić przejściem podziemnym koło Dworca Głównego. Dawno tego nie robiliśmy, bo stały tam 2-3 panie przy stoliku turystycznym i przez szczekaczki nawoływały przechodniów do podpisywania petycji o zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, bo "stop zabijaniu niewinnych dzieci" (czy dzieci poczętych - już nie pamiętam). Rozumiem, że panie dopięły swego, więc już można spokojnie przejść koło dworca nie musząc tłumaczyć dzieciom, kto kogo począł i dlaczego go teraz zabija.

Aż tyle szczęścia nie mieli mieszkańcy Dębnik, gdy na jednej z kamienic zawisł billboard antyaborcyjny.
http://krakow.wyborcza.pl/krakow/1,44425,20572580,wielki-antyaborcyjny-billboard-zawisl-na-kamienicy-w-krakowie.html
Nie wiem, czy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, jak spostrzegawcze są dzieci?

I już cieszę się na poniedziałkowy wieczór, gdy poddam się mojej ostatnio ulubionej rozrywce, czyli oglądaniu codziennej porcji informacji w różnych stacjach telewizyjnych. Wczorajszym hitem, według mnie, było nazwanie Doroty Wellman "twarzą niemieckiego koncernu spożywczego". I tyle z rzetelnych i jakichkolwiek innych informacji na jej temat. Swoją drogą to podobała mi się jej wypowiedz a'propos tego zamieszania wokół ustawy antyaborcyjnej i cofnięciu dotacji in vitro itp.

środa, 21 września 2016

Cudowny poranek

Dziś podobno ma przyjść jesień. Na razie z drzew lecą tylko kasztany i żołędzie, liście jeszcze są na swoim miejscu. W tym roku udało nam się uniknąć wyprawy na Planty po kasztany o 7.00 rano, gdyż spokojnie nazbieraliśmy pod domem z pomocą wujka Pawła i kija. Ja zaś dzielnie powstrzymuję się od pakowania garści kasztanów spacerując co rano po tym najsławniejszym krakowskim parku i prawie zawsze mi się udaje.


W mojej prywatnej Nibylandii idealny poranek zaczynałby się koło 9.00 - 10.00, kiedy to wstając wyspana (!) z łóżka dostałabym do ręki kawę. Na polu cieplutko, balkon otwarty, słoneczko. Domownicy oznajmiają, że śniadanie już jedli. Kuchnia nie przypomina Armagedonu. Dostaję dzbanek kawy, mleko, kawałek bagietki i powidła śliwkowe, a oni idą pograć w piłkę. A ja teraz w spokoju mogę przeglądnąć pocztę, Facebooka i oglądnąć jakąś śniadaniówkę...

sobota, 10 września 2016

Torty

Znów wrócił temat tortów urodzinowych i powoli kończą mi się pomysły :) Od czego jednak jest internet, a zwłaszcza youtube?
Dotychczas robiłam serniki na zimno na spodzie z biszkoptów. Środek to mieszanka sera na sernik i żelatyny lub galaretki. Często też robiłam kolorowe galaretki, kroiłam je na kosteczki i mieszałam z serkiem.





Całość ozdobiona była kremem śmietanowym, na którym kładłam opłatek dekoracyjny ze stosownym rysunkiem.
No ale, ileż można? Zwłaszcza, że w tym roku Słodziaki co przebąkują o torcie piętrowym!
Udało mi się też upiec muffinki, na które nałożyłam krem (ten z tortu) i dekoracyjne opłatki. Hitem ostatnich urodzin był zaś tort - ziemia.

poniedziałek, 5 września 2016

Nowy rok szkolny

Nie wiadomo jeszcze za wiele. Pewnie więcej informacji uzyskamy po zebraniu dla rodziców, czyli za jakiś tydzień.
Na razie drobne zmiany: nowe szafki, nowa Pani, nowy przedmiot. Uczniowie będą mogli sami iść do klasy przed rozpoczęciem zajęć, będą pisali piórem. Dojrzale się nam robi.


Przeglądając podręczniki widzę, że będzie trochę poważniej: dłuższe opowiadania, coś do czytania, lektury szkolne (Kaj koniecznie chce zapisać się do biblioteki szkolnej), tabliczka mnożenia, elementy geometrii. Z muzyki leżę - nie potrafię odczytać zapisu nutowego. Plastyka w miarę ok, choć pod koniec roku będę musiała powtórzyć wiadomości z malarstwa europejskiego. Poza tym widziałam w programie nauczania dość sporo ortografii, co nie ukrywam będzie wyzwaniem największym, ale od czego są pomoce naukowe. Ten rok upłynie pod znakiem języka francuskiego (będzie nawet stosowna książka).
No i? Przebieram nogami z radosnej ekscytacji, na co zgromadzone wokół osoby pukają się po głowie. Ale nie dam się stłamsić bandzie pesymistów i narzekaczy :)

Na razie mieliśmy piękne rozpoczęcie roku, rodzinny obiad w doborowym towarzystwie oraz bonusik w postaci wystawy Lego. Z tej okazji Słodziaki zaliczyły swój pierwszy zestaw Lego Technic (dziękujemy R+S+D).


Układamy też grafik zajęć poza lekcyjnych. Dalej przykładamy wagę przede wszystkim do zajęć ruchowych: piłka, karate, basen. Przymierzamy się też do lekcji francuskiego. Do tego trzeba tylko dopasować Uniwersytet oraz plan śniadaniowo - obiadowy, wpleść pracę zarobkową i już:)
Szykują się też podniosłe wydarzenia w naszej rodzinie: ślub, podwójne narodziny. Będzie się działo!