Pamiętam takie zdjęcie z dzieciństwa na tratwie z Rodzicami. Postanowiłam przeżyć tą przygodę raz jeszcze, tym razem z własnymi dziećmi.
Bliźniaki, ale super!!!! Super? No to zapraszamy do nas. Nikt nie wytrzymuje dłużej niż dwie godziny. Bywa fajnie, ale generalnie jest... Ten blog jest o naszych doświadczeniach, problemach i sposobach ich rozwiązywania, o codzienności z bliźniakami.
piątek, 29 czerwca 2018
czwartek, 28 czerwca 2018
Komunia
Wszystkim życzę, aby Pierwsza Komunia dziecka wyglądała tak, jak u nas. Absolutnie nie chodzi o przygotowania, strój, knajpę itd, ale o postawę "organizatora". Bez narzucania czegokolwiek, z życzliwością, miłością bliźniego. Nigdy nie myślałam, że takie podejście jest możliwe, zwłaszcza słysząc pełne grozy opowieści z innych parafii.
Chłopcy sami zadecydowali, że będą chodzić na religię, sami chcieli przystąpić do Pierwszej Komunii znając związane z tym zobowiązania, sami w końcu, chcieli uczestniczyć w przygotowaniach.
Dzięki moim Rodzicom i postawie Księdza była to uroczystość zupełnie pozbawiona nerwowości, napięcia i jakiegokolwiek stresu.
Chłopcy sami zadecydowali, że będą chodzić na religię, sami chcieli przystąpić do Pierwszej Komunii znając związane z tym zobowiązania, sami w końcu, chcieli uczestniczyć w przygotowaniach.
Dzięki moim Rodzicom i postawie Księdza była to uroczystość zupełnie pozbawiona nerwowości, napięcia i jakiegokolwiek stresu.
środa, 20 czerwca 2018
Maciejowa
To był krótki wypad niedaleko. Trochę się poruszaliśmy, trochę pospacerowaliśmy. Było bardzo urokliwie, średnio męcząco.
Do Rabki udało nam się dojechać bez korków na Zakopiance. Zaparkowaliśmy na dole parku, tuż pod czołgami, co okazało się być dobrym pomysłem, bo potem łatwiej było nam odnaleźć samochód :)
Z parku niby są drogowskazy, ale nie do końca jasne. Przespacerowaliśmy się po Rabce wychodząc pod dość strome asfaltowe podejście niedaleko domu miejscowego rzeźbiarza, który pokazał, gdzie iść, a także ostrzegł przed żmijami, którą to przestrogę powtarzała każda mijana przez nas "miejscowa" osoba.
Żmii wprawdzie nie spotkaliśmy, ale węża i kozy owszem. Podejście do schroniska było niezbyt długie, ale miejscami męczące, choć mijani rowerzyści skutecznie dopingowali nas do jeszcze odrobiny wysiłku.
U celu tradycyjna schroniskowa zupka, piękne widoki i powrót, tym razem już całym szlakiem, który kończył się w parku. Park jest odnowiony, ogromny, ma mnóstwo placów zabaw, przyrządów do ćwiczeń na świeżym powietrzu i sam w sobie jest niezłą atrakcją.
Do Rabki udało nam się dojechać bez korków na Zakopiance. Zaparkowaliśmy na dole parku, tuż pod czołgami, co okazało się być dobrym pomysłem, bo potem łatwiej było nam odnaleźć samochód :)
Z parku niby są drogowskazy, ale nie do końca jasne. Przespacerowaliśmy się po Rabce wychodząc pod dość strome asfaltowe podejście niedaleko domu miejscowego rzeźbiarza, który pokazał, gdzie iść, a także ostrzegł przed żmijami, którą to przestrogę powtarzała każda mijana przez nas "miejscowa" osoba.
Żmii wprawdzie nie spotkaliśmy, ale węża i kozy owszem. Podejście do schroniska było niezbyt długie, ale miejscami męczące, choć mijani rowerzyści skutecznie dopingowali nas do jeszcze odrobiny wysiłku.
U celu tradycyjna schroniskowa zupka, piękne widoki i powrót, tym razem już całym szlakiem, który kończył się w parku. Park jest odnowiony, ogromny, ma mnóstwo placów zabaw, przyrządów do ćwiczeń na świeżym powietrzu i sam w sobie jest niezłą atrakcją.
Subskrybuj:
Posty (Atom)