niedziela, 27 kwietnia 2014

Adopcja rybki

Zaczęło się niewinnie. Po Kubę z maluchów przyszła jego mama z małą siostrzyczką Agatką. Agatka była mała, spała, miała smoczusia. Mama Agatki dała ją chłopcom potrzymać na kolanach - efekt: chłopcy byli zakochani w Agatce i chcieli mieć siostrzyczkę.
Po paru miesiącach znów odbiór Kacpra i Kajtka zbiegł się w czasie z odbiorem Kuby, ale Agatka była niewyspana i darła się, jakby ją ze skóry obdzierali. Byli przerażeni, nigdy nie widziałam, żeby tak szybko się przebierali w przedszkolu!
Kacper: "Mamo, a dlaczego Agatka płakała?"
Ja: "Bo dzieci zazwyczaj płaczą. Nie umieją jeszcze mówić, więc jak tylko czegoś chcą, to płaczą"
Kajtek: "My też tak płakaliśmy?!"
Ja: "Nawet gorzej, bo było Was dwoje".
Temat rodzeństwa ucichł.

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rękawki

Jak co roku, po Świętach Wielkanocnych, odwiedziliśmy Rękawkę. W Krakowie są dwa odpusty wielkanocne - Emaus w Lany Poniedziałek i Rękawka we wtorek po Świętach. Na Emaus nie chodzimy, gdyż "dzikie tłumy" są nie-do-ogarnięcia, poza tym od czasu do czasu kwiatowi polskiej młodzieży wpada do głów pomysł na publicznego śmigusa-dyngusa, a z dziećmi nie warto ryzykować.

Na Rękawce jest trochę inaczej ponieważ impreza rozkłada się na dwa miejsca: Wzgórze Lassoty i Kopiec Krakusa. Jest też szansa na to, że część osób będzie w pracy, albo w Bonarce :)
Rękawka jest nazwą związaną z tradycją i legendą. Kacper zapamiętał, że coś dzwoni, więc dla niego nasza wyprawa miała dotyczyć "rękawków".
Pod Kościołem Św. Benedykta odbywa się typowy odpust ze stoiskami wypełnionymi "chińszczyzną", karuzelami, trampolinami, cukrową watą, miśkami z bitą śmietaną i tym podobnym.
Po Kopcem Krakusa zaś ma miejsce całodzienny piknik średniowiecznych rycerzy z kramami wyrobów tradycyjnych: miecze, tarcze, hełmy, łuki itd. oraz z inscenizacjami walk rycerskich.

piątek, 18 kwietnia 2014

Czas to pieniądz

Kacper: Kocham Cię Mamo za te nowe gry na tablecie!
Kajtek: Nie kocha się za coś. Mamo, kocham Cię bo jesteś!

W dupie mam rezerwację, lecę do moich synów wyjąc jak bóbr. Napewno mam coś nie tak z hormonami.

Przysłowie mówi, że czas to pieniądz, ale czas to jedna z tych rzeczy, których za pieniądze nie kupisz.

Ja przy kompie, M. przy Fifie, chłopcy przy tabletach.
Kacper: Mamo, mam nowy poziom w Rio.
Ja: Yhm...
Kajtek: Mamo, a ile to jest 2+2?
Ja: Yhm...
Kajtek: Tato, ile to jest 2+2?
M.: ..... (cisza)

Cholera jasna! Obiecałam sobie, że tak u nas nie będzie, że dzieci będą wiedzieć, że mamy dla nich czas. Skoro są cały dzień w przedszkolu to te 2-3 godziny dziennie można poświęcić im bezgranicznie. Tylko wtedy jest szansa na to, żeby poznać swoich własnych synów. Trzeba z nimi rozmawiać dowiedzieć się, dlaczego duża Ola się śmiała, a Kuba Budacz krzyczał, a puchacz miał miękkie skrzydła. Zamiast sadzania przed TV pograć w szachy, czy w wojnę, porysować, poczytać. Wiem, że najłatwiej dać dziecku grę, puścić bajkę, ale ani to, ani nowe zabawki nie zastąpią czasu spędzonego razem. Tylko to tak naprawdę się liczy, tylko to zostaje na zawsze w człowieku.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Prawie finish

Jeszcze tylko jutro i już będą Święta. Wiem, że oficjalnie zaczynają się w niedzielę, ale u nas w domu zawsze było - "do święconki". Potem już były Święta, chociaż z żurkiem na stół Mama "wyjeżdża" dopiero na niedzielne śniadanie.
Dziś przez 6 godzin walczyłam ze swoją czystą przecież na codzień kuchnią, a jutro łazienki i ... pokój chłopców. Zarówno pierwsza jak i druga czynność możliwa jest tylko i wyłącznie, gdy dzieci są w przedszkolu. Łazienki należy czyścić pod nieobecność pociech ze względu na chemikalia, a z dziecięcym pokojem i bez nich jest trudno :)


Mamy w pokoju do zabawy pudła z posegregowanymi zabawkami: osobno Angry Birds, osobno Star Wars, klocki lego, resorówki, akcesoria sportowe, kolorowanki i kredki, Imaginext, szachy oraz karty. Do tego dochodzą dwie półki z książkami. Posprzątanie tego zajmuje dekadę, ale klucz do sukcesu jest zawsze ten sam: po jednym pudle :)

sobota, 12 kwietnia 2014

"5:00 rano - zabawa skończona"

Idę ciepłą plażą. Złoty piasek łagodnie przesypuje mi się między placami, a ciepła woda delikatnie obmywa stopy.. Wchodzę do wielkiego sklepu z ciuchami, w ręku nielimitowana karta kredytowa, wszystkie ubrania są w moim rozmiarze nr 36...
"Mamo, posikałem się!" Jakaś część mnie jest na plaży, inna - w sklepie z ciuchami. Jeszcze inna sugeruje zignorowanie tego natręta. Jaka mama? Kto jest mamą? Ja jestem mamą. No tak. Mam dziecko, nie - dwójkę dzieci, bliźniaki. Który to? Czego chce?
Kacper- posikał się. Szlak trafił świeżo wypraną pościel! Cały tydzień było pięknie, ani pół kropelki. Mógłby już przestać sikać w nocy - ma 5 lat! Nie wolno mieć pretensji do dziecka, to nie jego wina, pościel się wypierze. "Nic się nie stało Kacperku, choć i przytul się do mamy". Czemu on jest goły? Acha, posikał się, zdjął piżamę.

Ciekawe, która godzina? 5.30. Ja pi...lę, która?!?!?! Jezu, co dziś za dzień? Niedziela. Do spania, całe moje jestestwo domaga się snu.
Przytulę się do potomka, pośpimy jeszcze. Tup, tup, tup. Idzie Kajtek. Piłka, angry birds. Szkoda, że jeszcze całej biblioteczki za sobą nie wziął. No dobra. Co to za hałas? M. chrapie. Co on tu robi? Przecież to jego łóżko. No dobra. Jest jeszcze szansa na sen.
M., goły Kacper, Kajtek, ja sobie posiedzę.

piątek, 4 kwietnia 2014

Przepis na udaną niedzielę

"Czy Pani organizuje jakoś weekendy chłopcom?" - usłyszałam dość retoryczne, jak dla mnie, pytanie. Po pierwsze jestem wielkim zwolennikiem empirycznego nauczania. Uważam, że jak się coś zobaczy, czegoś dotknie, to to zostaje w człowieku na długo. Po drugie naprawdę zapraszam do nas w weekend, który przez przypadek nie będzie obfitował w różnorakie atrakcje. Rozniesienie domu to naprawdę nic :)


Kajtek i Kacper nie są wprawdzie nadpobudliwi, ale mówię to tylko dlatego, że psycholog całym swoim autorytetem temu zaprzecza. Nawet jak leje w planach zawsze mamy kino, teatr, czy wizytę u Dziadków.
Tym razem jednak świeciło piękne słońce.



Zaczęło się od pysznego śniadania, na które szef kuchni, czytaj: ja, serwowałam parówkowe serca. Weekend to świetny czas na poświęcenie większej ilości czasu na gotowanie i eksperymenty jedzeniowe. Ponieważ z założenia nie robię zakupów w weekend, posiłki są z góry zaplanowane. Bardzo często planujemy również wyjścia do restauracji, nawet jeżeli miałby być to Mc Donald (nie interesuje mnie, czy ktoś się z tym zgadza, czy nie. Raz na jakiś czas nawet śmieciowe jedzenie dzieciom nie zaszkodzi.)

środa, 2 kwietnia 2014

Bunt na pokładzie

W ciąży zawsze żartowałam, że dzieci oprócz tego, że mają urodzić się zdrowe (w co wierzyłam bez zastrzeżeń, bezgranicznie, całą sobą, mimo wielu obaw) miały reagować na polecenia.
Kacper i Kajtek z reguły słuchają tego, co się do nich mówi i robią to, o co się ich poprosi. Nie jest to jednak wynikiem koncertu życzeń, ale naszej pracy z nimi i nad nimi, zwłaszcza przy dopasowanych do wieku buntów.
Poza tym należy pamiętać o nie wymaganiu rzeczy niemożliwych, bo to napewno spowoduje, że usłyszymy "NIE!" i to w podwójnym wydaniu.
Wyobraźmy sobie taką sytuację: chłopcy się bawią w pokoju, układają klocki - czytaj klocki są rozwalone po całym pokoju (i oby tylko tam). Wieczorem, żeby nie wiem jak dokładnie posprzątać, napewno na któregoś staniesz. A ty komunikujesz: "Proszę posprzątać pokój, zaraz będzie kolacja". Reakcja? W najlepszym razie "nie!", albo prośba: "jeszcze chwilę się pobawmy". Prośba jest tylko z pozoru niewinna, bo gdy raz na nią przystaniemy, da to sygnał, że tak można. Skoro przychyliliśmy się do jednej, to czemu nie do drugiej, dziesiątej itd. Powtarzamy więc prośbę i tu następuje wymiennie: wrzask, płacz, groźby zmiany rodziców, wyprowadzka z domu i takie tam normalne rzeczy. Jeżeli oznaczasz się świętą cierpliwością próbujesz jeszcze jakoś zareagować, ale przypominam, że jest wieczór, wizja przed Tobą: kolacja, kąpiel, spanie, ŚWIĘTY SPOKÓJ. Finał - wrzask i kłótnie.