wtorek, 28 maja 2013

Czy warto z dziećmi iść do muzeum?

Z racji wykonywanego zawodu spotykam się z tabunami dzieci w różnym wieku, które przyjechały na wycieczkę szkolną, żeby zwiedzać.



Najfajniejsze dzieci to te z klas 0-3, bo często są w danym miejscu pierwszy raz, mają mnóstwo zapału, zadają milion pytań, "pani" jest dla nich autorytetem. Choć priorytety są tu jasno ustalone: pamiątki, toaleta, II śniadanie i zabytki :)

Najstarsze klasy szkoły podstawowej zaczynają być lekko "zblazowane", ale jak pokaże im się, gdzie kręcono W-11 i zapyta "za kim są" można zyskać ich przychylność na tyle, że zechcą posłuchać.


Na temat gimnazjalistów nie powiem nic więcej niż to, że zazwyczaj na wycieczce są "za karę" i tak też się zachowują.

Szkoły średnie to już w zasadzie dorośli ludzie, którzy mają w głowach wizję matury, więc łączą przyjemne z pożytecznym i jak już przyjechali, to w zasadzie mogą się zainteresować.


niedziela, 12 maja 2013

Najważniejsze sprzęty

Często spotykam się z kobietą w ciąży bliźniaczej. Pyta mnie czasem o doświadczenia, a ostatnio stwierdziła, że najbardziej boi się kolek u dzieci.
Sięgam te cztery lata wstecz i wspominam kolki (które trwały u chłopców 3 miesiące) codziennie od 17.00 do 20.00. Ale o kolkach innym razem.
Pomyślałam o tym, że wiele Mam, nie tylko tych, które oczekują bliźniaków zastanawia się nad zakupami odpowiednich sprzętów, które miałyby ułatwić przyszłe codzienne życie. Mam swój ranking:

1. MIKROFALÓWKA
Nie chodzi wcale o gotowanie (już słyszę komentarze dotyczące zdrowej żywności:). Mikrofalówka + odpowiedni sprzęt do sterylizacji oszczędza co najmniej godzinę dziennie. Smoczki, butelki, gryzaki, "dzióbki", łyżeczki na 5 minut do mikrofali i już!
Nie polecam do podgrzewania słoiczków, bo nie grzeją się równomiernie i trzeba godzin prób, żeby dojść do tego na ile minut i co. W sytuacji awaryjnej jednak jak znalazł!
W późniejszych latach idealna do popcornu (my od czasu do czasu robimy sobie w domu kino), a potem dzieciom łatwiej będzie podgrzać sobie obiad w mikrofalówce niż na kuchence.

2. ZMYWARKA
Im większa tym lepsza! Niezbędna, niezastąpiona, niezawodna - chwała wynalazcom!

poniedziałek, 6 maja 2013

Święta cierpliwość

Są takie dni, kiedy masz wrażenie, że cały świat chce sprawdzić granice Twojej wytrzymałości. Dzień, który zaczyna się 4-godzinnym prasowaniem nie może należeć do udanych.
Ledwo odebrałam chłopców z przedszkola, już od Kacpra dowiedziałam się, że on chce zostać w przedszkolu, nie lubi domu i naszej rodziny i wogóle to on będzie wrzeszczał całą drogę do domu. Jak powiedział tak zrobił, ale tu M. go jakoś udobruchał obiecując poszukiwanie dmuchawców - oczywiście mlecze ledwo się rozwinęły, ale ważne, że podziałało.
Rozbieranie z tenisówek, mycie rąk, o dziwo poszło sprawnie. Problem zaczął się przy obiedzie.
Dziś były szaszłyki w wersji de lux, czyli mięsne kulki, makaron łosie i kiszony ogórek dla Kajtka oraz marchewka z jabłkiem dla Kacpra.
Chłopcy sami nabijają sobie makaron i mięsne kulki na patyczki, co zazwyczaj odbywa się to w kuchni. Na zaproszenie do szaszłyków zareagował jednak tylko Kacper, Kajtek stwierdził, że nie będzie ich robił, więc ustaliliśmy, że zrobię mu je ja.
Jak tylko podałam mu obiad wpadł w histerię, że on sam chciał nabijać, więc ściągnął wszystko z patyczków i chciał iść do kuchni, żeby je zrobić. Ja jednak miałam całą kuchnię zawaloną przygotowaniem obiadu dla nas, więc odesłałam go do stołu, co wywołało histerię.
Nie wytrzymałam, święty by nie wytrzymał i rozdarłam paszczaka ile miałam sił w płucach, czego skutkiem był jeszcze większy płacz......
Niby znam teorię, ale to jeden z tych dni, gdy trzeba przyznać się do porażki.