Najstarsze klasy szkoły podstawowej zaczynają być lekko "zblazowane", ale jak pokaże im się, gdzie kręcono W-11 i zapyta "za kim są" można zyskać ich przychylność na tyle, że zechcą posłuchać.
Na temat gimnazjalistów nie powiem nic więcej niż to, że zazwyczaj na wycieczce są "za karę" i tak też się zachowują.
Szkoły średnie to już w zasadzie dorośli ludzie, którzy mają w głowach wizję matury, więc łączą przyjemne z pożytecznym i jak już przyjechali, to w zasadzie mogą się zainteresować.
Ale co z maluchami, dziećmi przedszkolnymi? Uważam, że warto! Argumenty: że nie rozumieją, że nie zapamiętają, że są za mali zupełnie do mnie nie przemawiają, zwłaszcza po tym, jak Kajtek z okazji Dnia Flagi tłumaczył mi, jak to Polska była monarchią, a potem 3 państwa prowadziły z nią wojnę. Dziś natomiast usłyszałam od Kacpra o mgle we wszechświecie, z której wyłoniła się dziura, a w niej cząsteczki ukształtowały Słonce i planety, a Pluton planetą nie jest tylko kłębowiskiem gazów.
Jak dziecko nie widzi, że Rodzice czytają nie pokocha książek, jak nie zabieramy ich do muzeów odbieramy im szanse poznania. Wystarczy parę minut w internecie i wiadomo, gdzie można iść z dziećmi, co warto zobaczyć?
Można wejść zobaczyć tylko jedną rzecz, nie trzeba spędzać godzin w salach. Każde muzeum ma dni bezpłatne, nie trzeba wydawać pieniędzy. Trzeba za to nauczyć dzieci tego, jak w takich miejscach należy się zachować, bo potem mamy takie kwiatki, jak młodzieniec zajadający kanapkę z kiełbasą na sarkofagu Jagiełły w Katedrze Wawelskiej.
Kiedy dzieci uczestniczą w jakiejś wycieczce zorganizowanej, zabieram chłopców w to samo miejsce, pozwalam im być przewodnikami - pokaują nam, co było fajne, o czym się dowiedzieli.
Ja na przykład muszę wgooglać tego Plutona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz