środa, 24 czerwca 2015

Angina

Moje dzieci nie chorują. Do 6.roku życia miały podawany może ze 3 razy antybiotyk, w tym raz w zastrzykach, bo Kacper wymiotował zawiesiną. Gorączki powyżej 38,7 stopni nie widziałam, ale i tak świrowałam, jak było tylko (?!?!?!) tyle. Chrypy, katary, kaszle - to mamy przerobione.
Oczywiście święcie wierzę, że to zasługa podawanego od jesieni do wiosny tranu oraz ciągania ich na pole przy każdej możliwej okazji.
Ale co dobre szybko (?) się kończy. Od 4 miesięcy Kajtek miał już 3 anginy, z których każda z nich leczona była innym, 10-dniowym antybiotykiem.
Zaczyna się albo od telefonu z przedszkola, żeby przyjechać po Kajtka, bo ma gorączkę, albo od tego, że nagle odmawia posiłku. To ostatnie zazwyczaj w weekend :)
O co chodzi z tymi posiłkami? Przecież każde dziecko ma prawo nie chcieć jeść. Niby tak, ale moje dzieci jedzą dużo i jak odmawiają posiłków to dlatego, że czegoś nie lubią, albo są chore. A ja gotuję im to co lubią i wiem, że zjedzą, bo szkoda mi stać 3 godziny przy garach, żeby się dowiedzieć, że niedobre i że jeść nie będą.
Jak rozpoznać anginę? U nas zawsze jest gorączka i biały nalot na języku oraz czopy ropne na gardle. Czasem też Kajtek przez parę dni pokasłuje doprowadzając mnie tym do szału. Polecam raz jeszcze aplikację latarka na telefon. Sprawdza się idealnie nie tylko, jak wyłączą prąd, ale przy zaglądaniu niechętnemu dziecku do gardła również.
Ostatnio lądując na całodobowym dyżurze pediatrycznym, na pytanie lekarza, co nas sprowadza, odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że Kajtek znów ma anginę. Na co lekarz: "No dobrze, a może Pani opisać objawy?" :)




No a teraz plan działania:
1. Po trzeciej anginie w roku pediatra ma obowiązek (!!) wysłania nas do laryngologa. Skierowanie mam, termin już na sierpień. Pewnie skończy się trzecim migdałkiem, ale na razie o tym nie myślę.
2. Po tygodniu od antybiotykoterapii - wymaz z migdałków. Przy okazji sieknę ich coroczną morfologią i badaniem moczu.
3. Szczepionka uodparniająca. Na 3 miesiące po 10 tabletek. Na razie pierwszą dawkę prawie całą udało mi się podać.
Czy angina jest zakaźna? U nas nie. Kacper nie choruje, my na razie też:)


poniedziałek, 15 czerwca 2015

Żydowski cmentarz

I znów wyprawa do trochę kontrowersyjnego dla dzieci miejsca. Cmentarz i to jeszcze żydowski.








Po pierwsze cmentarz jest już dawno nieczynny i nie pełni funkcji rytualnych. Nie obowiązują zasady nakrywania głowy oraz poczucie świętości miejsca. I chociaż to wyrażenie nie jest najszczęśliwsze dokładnie oddaje to, co mam na myśli.





Moje słodziaki biegające po ścieżkach w poszukiwaniu różnych symboli umieszczonych na nagrobkach nie ranią niczyich uczuć i nie budzą powszechnego zgorszenia.






Szukali więc ściętych po skosie pni drzew, rąk ułożonych w geście błogosławieństwa Aarona, dzbanów lewitów oraz różnego rodzaju hełmów i kasków,a także węża Eskulapa. Udało się nam też odnaleźć szachowego konia, fasadę nieistniejącego już banku, orientalny nagrobek miłośnika dalekiego wschodu oraz miejsce znane wszystkim fanom Czterech pancernych i psa!





Jedynym elementem "wykładowym" było zwrócenie uwagi, że zamiast krzyży wszechobecne są Gwiazdy Dawida.




niedziela, 14 czerwca 2015

Wrocławskie ZOO

Planując wizytę we wrocławskim ZOO najlepiej kupić bilety przez internet. W związku z otwarciem Afykarium kolejki do wejścia, zarówno do ZOO, jak i samego Afrykarium, już wewnątrz ogrodu, ciągną się na 2-3 godziny. Trzeba się na to przygotować, przede wszystkim psychicznie, albo wziąć sobie dzień wolny wtedy, gdy wszyscy siedzą w pracy albo leje :)
6 godzin w ZOO? A czemu nie? Natomiast nie ma się co łudzić, że zobaczy się wszystko.
Ten ogród zoologiczny to niesamowite połączenie starego i nowego. Kilkudziesięcioletnie pawilony z małpkami i ptakami puszczonymi wolno. Leniwiec zwisający ci nad głową bez żadnych krat. To samo z nietoperzami.
Osobne pomieszczenia, które imitują naturalne środowisko amazońskiej dżungli, Madagaskaru, czy afrykańskiej sawanny. Idąc ścieżką pomiędzy klatkami nagle nad głową przechodzi stadko małpek po drabinkach zwisających między drzewami. Zadziwiająca jest też kolekcja wszelkiego rodzaju robali.




Nowością tegoroczną jest możliwość "wejścia w nurty Odry" i podpatrywania ryb w ich naturalnym środowisku w ogromnych akwariach. Z każdym rokiem oferta parku wzbogaca się o przeróżne atrakcje dla dzieci. W tym roku Słodziaki zachwyciły się możliwością wejścia do skorupy ogromnego żółwia.
No, ale Afrykarium. Hipopotamy, pingwiny, mrówkowce, golce, ogromne ryby, miniaturowe rekiny, płaszczki "fruwające" nad głową, żółwie morskie. Zejście pod ziemię, w środek akwariów, wodospady, kładki nad wybiegami. Bajka!






"Boże, 2 godziny staliście?!?! Warto było?" WARTO! Za każdym razem i każdym kolejnym! WARTO!

P.S.1
Wyprawy do ZOO nie sponsorował Tauron, tylko ciocia Monia i wujek Grześ (raz jeszcze dziękujemy!).

P.S.2
Kacper: "Mamo, chciałem Ci powiedzieć, że tego makaronu w zupie jest wpizdu!"