To był krótki wypad niedaleko. Trochę się poruszaliśmy, trochę pospacerowaliśmy. Było bardzo urokliwie, średnio męcząco.
Do Rabki udało nam się dojechać bez korków na Zakopiance. Zaparkowaliśmy na dole parku, tuż pod czołgami, co okazało się być dobrym pomysłem, bo potem łatwiej było nam odnaleźć samochód :)
Z parku niby są drogowskazy, ale nie do końca jasne. Przespacerowaliśmy się po Rabce wychodząc pod dość strome asfaltowe podejście niedaleko domu miejscowego rzeźbiarza, który pokazał, gdzie iść, a także ostrzegł przed żmijami, którą to przestrogę powtarzała każda mijana przez nas "miejscowa" osoba.
Żmii wprawdzie nie spotkaliśmy, ale węża i kozy owszem. Podejście do schroniska było niezbyt długie, ale miejscami męczące, choć mijani rowerzyści skutecznie dopingowali nas do jeszcze odrobiny wysiłku.
U celu tradycyjna schroniskowa zupka, piękne widoki i powrót, tym razem już całym szlakiem, który kończył się w parku. Park jest odnowiony, ogromny, ma mnóstwo placów zabaw, przyrządów do ćwiczeń na świeżym powietrzu i sam w sobie jest niezłą atrakcją.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz