sobota, 24 listopada 2018

Grzeczne dzieci

Od jakiegoś czasu próbujemy sobie poradzić z dyscypliną w klasie. Sprawa jest oczywiście ogromnie skomplikowana, gdyż obejmuje 25. uczniów i co najmniej 50. Rodziców.
Każdy oczywiście widzi sprawę trochę inaczej, każdy ma również swoje sposoby rozwiązania tego problemu.





Na myśl o tym, przenoszę się na swoja prywatną łąkę. To nic, że wymyśloną, kiedyś jeszcze będzie wiosna :)




"Bezsporny fakt" jest taki, że na dzieci w naszej klasie są skargi, że zachowują się nieodpowiednio, przede wszystkim, że są bardzo rozgadani i ciężko nad tym zapanować. Powoduje to:
- skargi nauczycieli przedmiotowych do Wychowawcy
- indywidualne uwagi do zeszytów uczniów, zeszytu uwag (który prowadzony jest w każdej klasie), dziennika elektronicznego
- karne kartkówki
- oceny niedostateczne z przedmiotu
- skargi Rodziców, którzy biorą udział w wycieczkach

Reakcje Rodziców są następujące:
- O co tyle krzyku? Przecież to jeszcze dzieci!
- Moje dziecko nie rozmawia!
- Póki ma dobre oceny, wszystko jest ok!
- To wina nauczycieli, którzy nie potrafią zdyscyplinować klasy!
- To wina Rodziców, nie potrafią wychować swojego dziecka!
- Jakby lekcje były ciekawe, to by nie gadali!
- Jakoś poprzedni Wychowawca radził sobie z klasą i nie było takiego problemu!
- No może moje dziecko trochę rozmawia, ale jak mu się zwróci uwagę, to na pewno się uspokaja!
- Rodzice są przewrażliwieni!
- Rozmawiałam z dzieckiem i ono twierdzi, że nic takiego nie miało miejsca!
- Musimy coś zrobić! Tak nie może być!
- Dlaczego Ci nauczyciele są tacy nieudolni?1 Przecież jest tyle sposobów na radzenie sobie z taką sytuacją?!
- Ogólne uwagi nic nie dają! Mówmy prosto z mostu, kto dawał popalić?!
- Nie stygmatyzujmy dzieci, wszyscy zachowują się nieodpowiednio.
- Muszę porozmawiać z dzieckiem...
- Postaram się nad tym popracować z dzieckiem...
- cisza.... kompletny brak reakcji na cokolwiek

Osobna sprawą jest to, czy Rodzice powinni się angażować w problem, czy zostawić go szkole do rozwiązania dopóki sama nie poprosi o interwencję. Są też głosy, że Rodzice robią z igły widły i roztrząsają każdą najmniejszą sprawę (wpisanego plusa, czy minusa), wypisują maile do nauczycieli z pretensjami o złą ocenę, komentują szeroko każde słowo nauczyciela.

Reakcje dzieci?
- Ja nie gadałem!
- To inni rozmawiali!
- No może trochę gadałem/łam, ale oni robili to głośniej!
- To do mnie gadali, a ja dostałem/łam uwagę!
- Bo ta Pani ciągle krzyczy!

No i co dalej? Nie wiem.. Łatwo nie będzie. I mimo, że marzy mi się druga Michelle Pfeiffer z Dangerous Minds, coraz bardziej przekonuję się jednak o słuszności przekleństwa: Obyś cudze dzieci uczył!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz