Dziś znów jakiś uczynny pan ustąpił mi miejsca w tramwaju.. Myślę, że nie ma co obwiniać za to wiek, a raczej brzuszysko. 9 lat to z pewnością czas, w którym powinno już "się wchłonąć" po ciąży. Nawet bliźniaczej.
Moja reakcja? "Dzięki Bogu, nie muszę stać przez te 16 przystanków"... A potem przyszła inna refleksja. Patrzę na odbicie w szybie, widzę podpuchnięte oczy, ziemisty odcień skóry, lekko rozmazany eyeliner, odrost z 3 siwymi włosami, niewymalowane paznokcie, uwalone buty... i cholera, nie jest fajnie.
I co? Znów wielka mobilizacja? Solenna obietnica, że tym razem wezmę się za siebie, że chłopcy są już duzi i że już najwyższy czas zrobić coś dla siebie, zadbać, pomalować, wyczyścić, znaleźć kasę na fryzjera, że 40-stka, to nie koniec świata, że teraz jest ten czas - mój czas. W końcu liczy się wnętrze, grunt to dobre nastawienie, bla, bla, bla.
Potem dochodzi mój ulubiony cytat z AK "Przyjrzałam się sobie okiem krytycznym i doszłam do wniosku że mam ciało bogini. Wielkiej Bogini Matki wprawdzie, ale zawsze."
Następnie przypominam sobie, że jak mi się wczoraj chciało, uczesałam się, ubrałam to usłyszałam: "Ale Ty pięknie wyglądasz, tak wiosennie", czyli może nie jest aż tak źle...
A wtedy, gdzieś z tyłu głowy, przychodzi myśl: a po cholerę, a jakie to ma znaczenie? A jak się komuś nie podoba, to niech spada. A co to zmieni? M.nagle zacznie pamiętać o Twoich urodzinach? Modelką zostaniesz? Zdrowie? - każdy musi na coś umrzeć.. Że zakupy będą fajniejsze? I tak nie ma kasy.
Wylewanie żółci ma pewien cel. Ja jestem dorosła. Sama decyduję o sobie. Jestem odpowiedzialna za swoje wybory, ponoszę konsekwencje np. wciągnięcia paczki chipsów. Ja i moje hormony (nie mylić z menopauzą, mimo 40-stki) jesteśmy odpowiedzialni za nastawienie do świata i postrzeganie się w lustrze - naprawdę zdarzają się dni, w których jestem tak piękna, że zastanawiam się, jakim cudem chodzę jeszcze po ziemi, gdyż powinnam się pławić w niebiańskiej glorii swojej własnej cudowności.
Ale jak już od trzeciej Mamy koleżanek z klasy (3 klasy szkoły podstawowej) moich chłopców słyszę, że dziecko odmawia jedzenia, bo koledzy/koleżanki powiedziały, że jest gruba to trafia mnie szlak!! Jak można?!?! Już? W tym wieku?? Co będzie za 3-4 lata? Dlaczego???
Najgorsze jest to, że nie ma dobrego rozwiązania tej sprawy. Rozmawiać z dziećmi, że tak nie wolno? Pokaż mi 9-latka, który weźmie to sobie do serca.
Poza tym na "jesteś głupi" reakcja jest natychmiastowa - "Ty też", a na "jesteś gruba"? Reakcją zawsze jest wstyd, zażenowanie, zdeptanie poczucia własnej wartości - wiem, bo całe życie jestem gruba.
Zachowanie dorosłych też nie będzie optymalne, bo zwrócenie uwagi osobie, która wyzywa inne dziecko od "debili" jest dość oczywiste, ale reakcja na "grubasa", zawsze będzie powodować to, że osoba wyzywana poczuje się jeszcze gorzej, bo sprawa wagi/wyglądu zatacza coraz szersze kręgi.
Wyć mi się chce. Tak bardzo mi żal tych dzieci..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz