wtorek, 3 kwietnia 2018

Wielkanoc 2018

Lubię Wielkanoc. Najbardziej wtedy, gdy jest ciepło i słonecznie, wiosennie. W tym roku tak nie było. Pogoda była wstrętna i nawet "na krokusy" na Placu Centralnym nie poszliśmy, bo było tak wstrętnie.


Ale ceramiczne ozdoby wielkanocne wykonane (z marchewką na grzbiecie zajączka), pisanki pomalowane.


Ale udało mi się zrobić nową sałatkę, a święcenie pokarmów mieliśmy z tym roku indywidualne, z prywatnym błogosławieństwem. W drodze do domu wszystko oprócz jajek i soli zostało pożarte, choć jajka obroniłam cudem!




Odwiedziliśmy Dziadków, objedliśmy się po uszy, a we wtorek, dzięki cudownie ciepłemu słoneczku popędziliśmy na Rękawkę!



A jutro znów do szkoły, za którą już się stęskniliśmy.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz