czwartek, 11 października 2018

Weekendowe wycieczki w okolicach Krakowa

Buty "górskie" kupione na wiosnę okazały się być za małe na Słodziaków jesienią.... W związku z tym, zamiast w końcu zaliczyć Turbacz, albo jakieś inne poważne wzniesienie zmuszeni byliśmy szukać innej alternatywy do spędzenia pięknych jesiennych weekendów.




1. Zamek w Nowym Wiśniczu i Koryznówka

Wiśnicz położony jest niedaleko od Krakowa, nie całe 55 km. Głównym miejscem przyciągającym uwagę turystów jest niewątpliwie zamek Kmitów i Lubomirskich, jedno z najcenniejszych w Polsce dzieł wczesnobarokowej architektury rezydencjonalno – obronnej (http://zamekwisnicz.pl/). Zwiedzaliśmy zamek z panią przewodnik, która mimo, iż często używała bardzo fachowego słownictwa, w swoją opowieść wplatała bardzo dużo ciekawostek, które interesowały i dorosłych i dzieci.
"Zaliczyliśmy" też zamek wirtualnie - Bastion VR, jako nietoperze, co było dla mnie ekstremalnym przeżyciem, gdyż okazało się, że latanie wywołuje u nie chorobę lokomocyjną w zaledwie 3 minuty.








Do Koryznówki nie mogliśmy nie wstąpić, ze względu na ulubionego przez chłopców - Matejkę. Mimo, że byliśmy tam już po czasie zwiedzania, udało nam się namówić panią przewodnik na oprowadzanie i na prawdę było warto. Do zwiedzania przeznaczona jest część budynku z salonikiem oraz gabinetem Stanisławy Serafińskiej, autorki pamiętnika poświęconego artyście. Samo miejsce to tylko 2 izby, ale pani to prawdziwa pasjonatka malarza, więc samo spotkanie z nią sprawiło nam ogromna przyjemność!

2. Ogrody Kapias i Zamek w Pszczynie






Ogrody Kapias to kompleks Starych Ogrodów, twor­zonych od 1979 r. (przy ul. Św.Anny 4) i sąsiadu­jące z nimi Nowe Ogrody Kapias, twor­zone od 2008 r. (przy ul. Zimowej 24). Pierwsze z nich to kolekcja licznych drzew i krzewów, gdzie prawie każdy okaz ma tabliczkę z nazwą łacińską i pol­ską, a mno­gość zaułków pozwala na odpowied­nie wyek­sponowanie roślin. Drugie zaś to liczne kręte ścieżki, ogrody w różnych sty­lach, roz­maita architek­tura, bogata kolekcja roślin ogrodowych.
Słodziakom jak za każdym razem najbardziej podobał się labirynt i "chatka hobbita".









Do pszczyńskiego zamku pojechaliśmy dzięki rekomendacji R. i nie zawiedliśmy się (http://www.zamek-pszczyna.pl/). To Muzeum naprawdę jest perełką na skalę europejską. Należy podkreślić, że w Muzeum zachowało się około 80% oryginalnego wyposażenia wnętrz z przełomu wieków XIX/XX. Zamek w Pszczynie należy do tych nielicznych muzeów tego typu w naszej części Europy, które zachowały historyczne, bogate wyposażenie. Chociaż niektóre eksponaty łowieckie wzbudzają grozę, Słodziaki od razu zaplanowały, gdzie stałby telewizor, a gdzie konsola. Atrakcja były też wkładane do zwiedzania kapcie :)

Przed nami kolejny ciepły weekend. Trochę mam marazm pomysłów i w dalszym ciągu nęci mnie ten Turbacz...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz