Od 7.00 rano, do 20.00, 7 dni daje nam 91 godzin, które jakoś trzeba zagospodarować. No dobra, 2 godziny dziennie można odjąć na ablucję i karmienie oraz faszerowanie syropami.
Kusi, z dnia na dzień coraz bardziej kusi, posadzenie dzieci przed telewizorem, czy tabletem. 77 godzin się jednak nie da :)
Mamy cały arsenał możliwości:
- książeczki
- malowanki
- wycinanki
- wyklejanki
- tatuaże naklejane
- tatuaże malowane
- gotowanie
- angażowanie dzieci w prace domowe.
Zajmie nam to 2-3 godziny dziennie, oczywiście zakładając, że dzieci są chętne do wspólpracy. Bliźniaki oczywiście bawią się ze sobą, ktoś powie. Zgadza się, dzień, dwa. W trzecim dniu zabawy to już regularna bitwa, wykłócanie się i latanie do mnie z każdą pierdołą.
Pogoda oczywiście do dupy, udało nam się wczoraj pójść na spacer (bo gorączkę mieli tylko sumie 2 doby) - na pocztę.
Od jutra mieliśmy rozpocząć sezon towarzyski, zobaczyć się ze znajomymi z dziećmi, które o dziwo są zdrowe, ale.... Kacper znów gorączkuje. HELPPPPPPPPPPPPPP MEEEEEEEEEEEE!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz