piątek, 7 marca 2014

Tydzień w domu

Po dwóch latach chodzenia do przedszkola, nadchodzi czas, gdy docenia się go bardziej niż kiedykolwiek -gdy dzieci są chore. U nas bardzo rzadko jest tak, żeby Kacper był chory w tym samym czasie, co Kajtek. Tym razem trafiła nam się propomcja.
Choroba żadna - katar, kaszel, wymioty, czyli siedzimy w domu, który od ciągłego wycierania powierzchni obrzyganych lśni czystością.
Od 7.00 rano, do 20.00, 7 dni daje nam 91 godzin, które jakoś trzeba zagospodarować. No dobra, 2 godziny dziennie można odjąć na ablucję i karmienie oraz faszerowanie syropami.

Kusi, z dnia na dzień coraz bardziej kusi, posadzenie dzieci przed telewizorem, czy tabletem. 77 godzin się jednak nie da :)
Mamy cały arsenał możliwości:
- książeczki
- malowanki
- wycinanki
- wyklejanki
- tatuaże naklejane
- tatuaże malowane
- gotowanie
- angażowanie dzieci w prace domowe.


Zajmie nam to 2-3 godziny dziennie, oczywiście zakładając, że dzieci są chętne do wspólpracy. Bliźniaki oczywiście bawią się ze sobą, ktoś powie. Zgadza się, dzień, dwa. W trzecim dniu zabawy to już regularna bitwa, wykłócanie się i latanie do mnie z każdą pierdołą.


Pogoda oczywiście do dupy, udało nam się wczoraj pójść na spacer (bo gorączkę mieli tylko sumie 2 doby) - na pocztę.
Od jutra mieliśmy rozpocząć sezon towarzyski, zobaczyć się ze znajomymi z dziećmi, które o dziwo są zdrowe, ale.... Kacper znów gorączkuje. HELPPPPPPPPPPPPPP MEEEEEEEEEEEE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz