Pogoda za oknem rozpieszcza, więc zakupiłam piankę do szyb w Biedronce i zamierzam umyć okna - za jakieś 2 tygodnie.
Po drugie czasu nie ma za wiele, bo praca w firmie wre, ale jak codziennie zrobię małą rzecz, to codziennie zbliżam się do upragnionego celu, a nie odczuwam zwyczajowego "padnięcia na ryj" ze zmęczenia.
M. ma dziś pewnie na ten temat inne zdanie, bo właśnie wyprał wykładzinę w sypialni, materace i kanapę i padł :)
Po trzecie wiosna to pora, gdy dzieci często nawiedzają choróbska wszelkiego rodzaju, a wiadomo, że przy dzieciach (zwłaszcza bliźniakach) nie narobisz zbyt wiele.
Po czwarte oprócz hodowli fasoli (przedszkolny projekt), zasadziliśmy już rzeżuchę!!!!
I po piąte wreszcie rowery są już odczyszczone, zasmarowane i przygotowane do sezonu.
W niedzielę penie wyruszymy na Rynek (imieniny Babci Bożenki) i może będą już targi wielkanocne. Trzeba będzie się rozejrzeć za tegorocznym hitem do koszyczków. Myślę, że warto, aby każde dziecko miało swój własny koszyczek i brało czynny udział w jego wypełnianiu, a potem opróżnianiu (zasada: do święcenia nie wyjadamy nic z koszyczka:). Nawet już siedzące szkraby miały swoje szydełkowe cudeńka - koszyczki z drewnianą pisanką w środku - bo nic innego się tam nie zmieściło.
Jest czas, żeby wszystko zaplanować, przemyśleć, posprzątać i znowu zacząć.. nową wiosnę!
A chłopcy dziś dzwoniąc do Babci Bożenki z życzeniami o 6.45 (Babcia była już w drodze do tramwaju ze względu na zafundowany Krakowianom przez miasto remont ul. Mogilskiej), oprócz zwyczajowego zdrowia, życzyli jej "szybkiego roweru". O co chodzi nie wiem i nawet nie chcę się domyślać :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz