Na wieść, że jestem w ciąży bliźniaczej ogarnął mnie szał poszukiwawczo-zakupowy, gdyż przypuszczałam, że po sklepach trzeba "polatać" szybko, bo ciąża bliźniacza nigdy nie jest pewna, jeżeli chodzi o dyspozycyjność ruchową.
Niestety zanim się zebrałam do tych rajdów po sklepach, już byłam "ułożona", więc zakupy robiłam głównie przez internet lub korzystając z tego, że dzieci mieliśmy najpóźniej ze wszystkich znajomych (zaleta, która do dziś doceniamy) i rozpuściłam wici, że trzeba nam łóżeczek.
Nie wierzyłam, że kupowanie rzeczy dla dzieci przed porodem przynosi pecha. To po prostu była konieczność. Tak, jak przygotowaliśmy dużo wcześniej pokój dla chłopców, tak przygotowaliśmy im miejsca do spania.
Dostaliśmy trzy łóżeczka. Nie, nie poprzewracało nam się w głowach.
W jednym dużym, drewnianym, chłopcy spali w ciągu dnia - razem. W dwóch turystycznych spędzali noce. Zaletą łóżeczek turystycznych było niewątpliwie to, że się składały, były lekkie i można je było zabrać ze sobą wszędzie. Będąc u moich Rodziców na noc, czy na wakacjach chłopcy zawsze spali w znajomym otoczeniu. Jedynie M. zamontował deski (takie cieńkie) jako dna łóżek i dokupiliśmy gryczane materace. Stabilne, szytwne dno było również niezbędnym wymogiem do zamontowania monitorów oddechu (jeden kupiony, drugi pożyczony).
Na początku dna łóżeczek były podwyższone, gdy spali w naszej sypialni, po 3 miesiącach spali już u siebie, a dna opuściliśmy na sam dół.
Kiedy już dobrze chodzili i nabrali siły na tyle, że istniało ryzyko, że przewrócą łóżeczko będąc w nim w środku, Dziadkowie zakupiłi chłopcom dziecięce łóżka z Zygzakiem McQueenem. Chłopcy mieli skończone 2 latka. Były niskie, z barierkami od głowy do połowy łóżka. Kacper i Kajtek spali w nich dopóki... nie wyrośli, a my stanęliśmy przed kolejnym dylematem kupna "spania dla dzieci".
Rozważaliśmy wiele opcji: łóżko pojedyncze dorosłe, młodzieżowe, piętrowe (pomysł porzucony najszybciej, bo już słyszałam te kłótnie, o to, kto ma spać na górze). Nie byłam pewna, czy z normalnego łóżka nie spadną w nocy, bo "wędrówki ludów" są nadal na prządku dziennym, a w zasadzie nocnym. Domontowywanie barierek do normalnego spania podwajało cenę łóżka.
W końcu stanęło na wielkich materacach 160x200. Zrobiliśmy im piekny barłóg. Chłopcy od razu zakochali się w nowym spaniu (też prezent od Dziaków). Bez trudu każdy z nas może połozyć się obok dziecka. Goście chłopców "na noc", też mają frajdę. Spanie na podłodze zawsze ma swój urok. Jak kiedyś będą chcieli łóżka, to gotowe materace już mamy :)
Naprawdę polecam takie rozwiązanie.
Gratuluję podwójnego szczęścia
OdpowiedzUsuńZdania są na ten temat podzielone, ale dziekuję :)
OdpowiedzUsuń