wtorek, 2 września 2014

Szlak Orlich Gniazd

Ostatni weekend wakacji spędziliśmy na targach i wycieczce do Ogrodzieńca. Targi: Śniadaniowy i Pietruszkowy chłopcy znają już od zeszłego roku, a my staramy się je odwiedzać regularnie, co weekend. Mają swoje ulubione stoiska, szukają "swoich" dostawców oraz "swoich" produktów typu: słodka pizza, makaroniki (z różą i jagodami), naleśniki, chlebek z ziarenkami, oliwki dla Taty i rybki dla Mamy :)
Wycieczka Szlakiem Orlich Gniazd była troszkę podróżą sentymentalną dla nas, gdyż mieliśmy okazję zwiedzić je wszystkie parę lat temu, czyli w czasach jak byliśmy piękni, młodzi, może nie bogaci, ale bez dzieci :)
Nie chodziło oczywiście o pokazanie chłopcom ruin wszystkich zamków, choć i na to przyjdzie czas za parę lat, bo jak mawia R.: "Zamki, jak zamki. No są ruiny, ale poza tym - nuda". Nasz wybór padł więc na Ogrodzieniec, który oprócz ruin i niedzielnych pokazów walk rycerskich oferuje: Park Rozrywki, Park Doświadczeń Fizycznych, Park Miniatur, Dom Strachów i rynnę-zjeżdżalnię.
Sam zamek jest dość duży, nieustannie remontowany. Atrakcją jest niewątpliwie wspinanie się po krętych schodach, wychodzenie na punkty widokowe. Oczywiście nie obyło się bez zgrzytów, gdyż moje uczucia macierzyńskie i kwoczenie nad dziećmi krzyczą: nie wchodź tam! A jak już musisz, to tylko ze mną za rękę, a samodzielne pięciolatki są już duże i chcą wszędzie chodzić same! Na dziedzińcu zamku stoiska z badziewiem rycerskim - tym razem udało nam się zakończyć sprawę drewnianymi "pukawkami".






Park Rozrywki to dmuchany zamek, zjeżdżalnie i karuzela co 30 minut. Nie ma szału, za to bez ograniczeń czasowych - do bólu! Park Doświadczeń Fizycznych to mini wersja Parku Doświadczeń w Krakowie. Naprawdę mini wersja. Park Miniatur koło Inwałdu nawet nie stał, ale można pokazać dzieciom Szlak Orlich Gniazd w pigułce, choć razi pewna niekonsekwencja odwzorowania niektórych warowni w oryginale, a niektórych w stanie faktycznym i absolutne niezachowanie proporcji na Wawelu oraz śmieszny smok-zabawka w Jamie. Rynna/zjeżdżalnia ok, a do Domu Strachów nie wchodziliśmy.





Wejścia do wszystkich Parków kosztowały nas w sumie 36 PLN dzięki gruponowi. Myślę, że tradycyjna cena (ponad 100 PLN) jest mocno wygórowana. Poza tym umówmy się - chodziło głównie o dzieci, które bawiły się doskonale.
Zakupiliśmy bilet łączony: Zamek w Ogrodzieńcu i Gród na Górze Birów (po 13 PLN, dzieci do lat 6 gratis). Gród leży w pewnej odległości od Zamku, więc trzeba przejechać samochodem. Nie długi spacer po lesie od parkingu i dość strome podejście po schodach do wejścia. Sam Gród to dwie chatynki z wystawą zdjęć i paroma manekinami. Widoki przecudne.
W tak zwanym między czasie zjedliśmy obiad w Karczmie Jurajskiej, który był smaczny, niedrogi, a obsługa mimo pełnego lokalu, dawała sobie świetnie radę. Pierogi z kurkami pamiętam do dziś.



Czy wrócimy? Raczej nie, ale wyjazd od strony dzieci był bardzo udany. My wypoczęliśmy, odkopaliśmy "stare znajomości", bardzo miło spędziliśmy czas dzięki przyjaciołom, z którymi pojechaliśmy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz