Po trzecim kopnięciu pytam chłopca "Dlaczego go kopiesz?", na co malec w płacz i do ojca, który na pytanie "co się stało", usłyszał od syna odpowiedź: "bo on jest głupi".
Stoję spokojnie czekając na reprymendę, której tata powinien udzielić synowi. A słyszę: "Nie przejmuj się synku ta mamusia widzi, tylko to co chce widzieć".
Dialog potoczył się potem mniej więcej tak:
Ja: "Słucham?"
Tatuś: "Bo nie widziała Pani, jak Pani syn ciągnął mojego wcześniej za rękę!"
Ja: "No nie widziałam, stąd moje pytanie. Poza tym powinien Pan jakoś zareagować!"
Tatuś: "No bo Pani syn zaczął, poza tym, po co się Pani do nich wtrąca? Niech sobie to sami załatwią między sobą."
Ja: "Będę się wtrącać, gdy ktoś kopie moje dziecko!"
Ponieważ chłopiec wył wniebogłosy zakończyłam dyskusje, tym bardziej, że Pan nie był skłonny do zmiany zdania, a jak mawia mój Tata: Nigdy nie kłóć się z głupcem, bo ludzie mogą nie zauważyć różnicy. Po 2-3 sekundach podszedł do mnie mój dzielny M., który przysłuchiwał się całej pyskówce z niezachwianym spokojem i bez słowa, z pytaniem, o co chodziło:)
Przypomniało mi się również, gdy na skargi chłopców, że któryś kolega ich bije w przedszkolu poradziłam im, żeby powiedzieli o tym Paniom Wychowawczyniom, na co oni stwierdzili, że Panie im zawsze mówią, że powinni próbować samodzielnie załatwiać swoje konflikty.
Niby jest w tym dużo racji, ale mam wrażenie, że samodzielność kończy się tam, gdzie zaczynają się rękoczyny i dochodzi do bójek.
Ciekawa jestem jak wspomniany tatuś zareagowałby (i czy w ogóle), gdyby Kajtek wtłukł jego synkowi?
Mam jeszcze za małe dzieci by mieć wyrobione zdanie na ten temat. Na razie skłaniam się ku frakcji, że dzieci powinny swoje sprawy załatwiać między sobę dopóki nie poproszą rodzica o pomoc bo to dla nich szkoła życia, ale tez prawda, że nikt jeszcze mojego syna nie uderzył.
OdpowiedzUsuńI obyś nie musiała spotkać się z taką sytuacją. Pozdrawiam
Usuń