sobota, 9 sierpnia 2014

Trójmiasto

Spędziliśmy "długi weekend" w Trójmieście. Pogoda dopisała, aż nadto, ale nawet gdyby nie dopisała - był plan awaryjny. Pojechaliśmy wersją patologiczną, czyli 2 + 3, pociągiem. Po Trójmieście poruszaliśmy się ich "wewnętrzną kolejką" SKM i komunikacją miejską. Po początkowej dezorientacji, co gdzie, skąd - szybko dostosowaliśmy się do rozkładów jazd i generalnie uważam, że ten pomysł poruszania się po aglomeracji miejskiej sprawdził się znakomicie. Choć trzeba przyznać, że nie jest on najtańszy, np. za całodobowy bilet SKM + MPK w Gdańsku, za naszą piątkę zapłaciliśmy 60 PLN.
Być może jest jakaś tańsza opcja, ale muszę przyznać, że nie szukałam zbyt dokładnie. A co? Kto bogatemu zabroni ?:)


Cały plan pobytu mieliśmy dokładnie zaplanowany i dość niezależny od pogody, ale na miejscu trochę modyfikowaliśmy plany.
Ale od początku. Do Gdańska dotarliśmy ok. 15.00, wiec z godzinę zeszło nam dojechanie do hotelu, zakwaterowanie i pizza na obiad. Założenie było takie, że żeby nie wiem co idziemy zobaczyć morze. Mieszkaliśmy w peryferyjnej dzielnicy Gdańska - Żabiance, na terenie tutejszego AWFu. Okolice piękne, zielone z ogromnym zapleczem sportowym: boiska, bieżnie, basen itd. Do morza 6 przystanków tramwajem, albo 20 minut na piechotę. Ponieważ padało, co się potem okazało naszym zbawieniem, pojechaliśmy tramwajem.



Na widok Bałtyku chłopcy oniemieli. Po raz pierwszy  życiu widzieli morze, nie wiem, czego się spodziewali, ale to co zobaczyli przerosło ich oczekiwania. Pogoda się ustabilizowała, przestało padać, powitanie z wodą i spacer na plaży zakończył się zgubieniem spodni Kacpra :) Mieliśmy natomiast ze sobą płaszcze przeciw deszczowe, które zaoszczędziły Gdańszczanom oglądania dwóch pięciolatków w majtusiach w tramwaju :)
Na drugi dzień mieliśmy jechać zobaczyć Ergo Arenę, ale że był upał zdecydowaliśmy się na Sopot: Monciak + molo. Wszystkie wyprawy zaczynaliśmy bladym świtem, czyli koło 8.00-9.00. O tej godzinie sopockie molo było jeszcze puste, kramy z pamiątkami dopiero się rozkładały, a my mogliśmy spokojnie podziwiać uroki tego nadmorskiego kurortu. Z mola Kacper wypatrzył ogromną rybę w wodzie, co spowodowało, że przez pierwsze pół godziny za nic na świecie nie chciał wejść do morza. Oczywiście wejście na molo jest płatne (załapaliśmy się na bilet rodzinny), a dokoła kuszą lody, gofry, chipsy ziemniaczane itd.
Po obiedzie przyszedł czas na gdańską starówkę i sławetny żuraw. Centrum Gdańska jest przepiękne, klimatyczne, urokliwe. Z dziećmi zrobiliśmy sobie 2-godzinny spacer z przerwą na tatuaże z henny. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam wrócić na porządne zwiedzanie :)
Następny dzień to dopołudniowa plaża i w związku z lekkim załamaniem pogody Ergo Arena. No co tu dużo mówić: największa atrakcja dla M. i moich piłkarzy. Wizyta na stadionie należała do super udanych również dzięki temu, że osoba nas oprowadzająca była młoda, na luzie, z podejściem do dzieci. Sala konferencyjna, kaplica stadionowa, trybuny, ławka rezerwowa, VIP roomy  - wrażenie ogromne.
Wracając do hotelu zahaczyliśmy jeszcze o Oliwę: park i katedrę. Katedra powoduje, że przed oczami stają Krzyżacy, a park robi niesamowite wrażenie. Sekretne przejścia, zagaiki, stawy, pergole. Wart polecenia spacer, nawet w deszczu.



Wreszcie nadeszła kolej na Gdynię. Na początek akwarium, do którego dotarliśmy zaraz po otwarciu, żeby uniknąć tłumów zwiedzających oraz załapać się na limity dzienne. Wypożyczyliśmy też dla dzieci audio przewodniki, które okazały się strzałem w dziesiątkę! Postępując zgodnie ze wskazówkami, chodzili, szukali ryb, pereł, wykonywali zadania - świetna zabawa. Od czasu do czasu pokazywaliśmy im też ryby pływające w wielkich akwariach :)


Potem gratka dla M. i chłopców - ORP Błyskawica! Okręt wojenny, gdzie praktycznie wszystko można dotknąć, wizyta w maszynowni były dla nas wszystkich niesamowitym przeżyciem. Na koniec kolejna plaża, najbardziej zatłoczona - w Gdyni.
Pełni wrażeń, niesamowitych przeżyć z walizką napchaną muszelkami wróciliśmy do domu.


2 komentarze:

  1. Witam, myślę, że pomyliłaś PGE ARENĘ Gdańsk z Ergo Areną. Różnica znaczna. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może... To tylko dowodzi tego, kto jak jest w to zaangażowany :) Dzięki za czujność!

      Usuń