środa, 20 sierpnia 2014

Czas do szkoły/przedszkola

No to się zaczęło! Gdzie się nie obrócę wszyscy dyskutują o szkołach i przedszkolach. O tym, które lepsze i dlaczego, że zerówka w szkole, a nie w przedszkolu, albo odwrotnie. Internet roi się od rad, czym się kierować w wyborze placówki edukacyjno - wychowawczej dla naszej pociechy.


Po pierwsze przedszkole i szkołę wybiera się w marcu. Oczywiście te państwowe. Prywatne można wybrać we wrześniu, ale z rocznym wyprzedzeniem.


Musimy przede wszystkim pamiętać, że szkoła, czy przedszkole to część trójkąta, na którego pozostałych rogach znajdują się dzieci i rodzice. Nie ma szkoły, czy przedszkola idealnych! To, co pasuje sąsiadce, czy kuzynce, nie koniecznie musi pasować Tobie. A do tego jest w tym wszystkim jeszcze dziecko.
Prawda też jest taka, że w zasadzie każda szkoła jest dobra pod warunkiem, że nic się nie dzieje. Weryfikacja następuje dopiero, gdy pojawiają się problemy. Ważna jest polityka dyrekcji, postawa nauczycieli, wychowawców, którzy są odpowiedzialni za to, co się dzieje z dziećmi w ich klasie/grupie. Mamy prawo oczekiwać, że pedagog z wykształcenia pomoże rozwiązać problem z naszym dzieckiem, a nie wyśle do psychologa i sporządzi z tego notatkę służbową.


Jest jeszcze jeden aspekt całej tej dyskusji: 6-latki w szkole. O zgrozo! Biedne dzieci, którym odbiera się dzieciństwo, upycha do nieprzystosowanych klas i wyrządza się im krzywdę na całe życie. Rozwiązanie problemu - wizyta u psychologa, który na pewno da odroczenie! Zastanawia mnie tylko, czy gdyby każde dziecko z odroczeniem zobligowane byłoby do uczestnictwa w zajęciach wyrównujących, ich ilość byłaby tak ogromna. To tak samo jak z orzeczeniami o dysgrafii, dysleksji, czy dyskalkulii. Często chcąc ułatwić dziecku egzaminy w szkole przynosimy papierek i na tym całe działanie się kończy. Ciekawe, co by się stało, gdyby orzeczenie o dyskalkulii przekreślało możliwość studiów technicznych, a dysleksja - polonistycznych? A jakby 2-3 razy w tygodniu trzeba byłoby organizować zajęcia wyrównawcze dla dzieci "dys-"?


Nie ma sensu też robić dużo szumu wokół tego, jak biedne - nasze - kochane dziecko da sobie radę bez mamusi. Dla dziecka to frajda, przygoda, możliwość zabawy z innymi dziećmi. Jak tylko nie napakujemy mu w domu głowy bzdetami o lękach i tym strasznym przedszkolu, będzie naprawdę dobrze! Każdy się boi o dziecko, ja za każdym razem czuję ścisk w żołądku, jak dzwoni telefon w ciągu dnia, nawet po tylu latach. Nie dajmy się tylko zwariować, a przede wszystkim nie róbmy krzywdy dzieciom.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz