sobota, 12 lipca 2014

Plażowy nadzór

Po 4 dobach spędzonych nad morzem, głownie na doglądaniu własnych dzieci i obserwowaniu okolicznych skupisk rodzinnych, wyłoniło mi się kilka typów osobowości obecnych na trójmiejskich plażach (a zaliczyliśmy i te w Gdańsku, i w Sopocie, a nawet w Gdyni).


1. O Boże, piasek!
Młoda mama, młody tata, na oko 28-30 lat i troszkę ponad roczny Karol. Przybyli wózkiem na plażę. Zaparkowali nad samiutkim morzem. Wózek, w jego cieniu wielki czerwony koc, na kocu biały, dziecięcy kocyk z mikrofibry w brązowe ptaszki. Karol rozebrany do pieluchy, niestety na kocu siedzieć nie chce, pokracznie idzie w stronę wody. Tata - bohater już w kąpielówkach, asekuruje podejście potomka do śladu wody na piasku. Mama z cierpiętniczą miną, patrząc wymownie na tatę, wyciąga z torby rzeczy pod wózek: maliny w plastikowym pojemniku, wodę mineralną, obrane i pokrojone jabłko w woreczku, kubek niekapek i wreszcie krem do opalania - w zasadzie dwa kremy: dla dzieci i dla dorosłych. Biegnie, usiłując złapać wyrywającego się do wody Karola i w końcu udaje się jej nasmarować malca kremem. Niestety okazuje się, że to był krem dla dorosłych.. Cały jad wylewa na tatę, bo jej nie powiedział, wyciąga mokre chusteczki, ściera krem z ciała synka i ponownie smaruje - tym razem już tym właściwym.
W między czasie Karol wyrywa się rodzicom i wbiega do morza do wysokości dużego palca u nogi i... ochlapuje się wodą!!!! Mama porywa latorośl na ręce, biegną z tatą do wózka, przekopują torby i wyciągają chusteczkę, tym razem suchą i wycierają chłopcu oczy. Sadzają go na kocu, mogą w końcu odetchnąć, mama rozbiera się do plażowego bikini. Następuje gorączkowe poszukiwanie kapelusika. Karol sięga ręką i nabiera garść piasku. Następuje okrzyk: "O Boże, piasek!"





2.Magazyn plażowego sprzętu
Dwie pary z dziećmi w przedziale wiekowym 3-4 miesiące do 6-7 lat. Parawan, wiatrochron, parasole, wypasione wózki, markowe 6-osobowe koce-maty plażowe, pontony, plażowe wanienki, dmuchane zamki, koła, zestawy zabawek do piasku, każdy w innej torbie. Dzieci jedzą lody, piją Perlage przez rurki. Kremy markowe, stroje kąpielowe dla dzieci i tatusiów markowe. Tych mamusiowych jeszcze nie widać, bo odkąd weszły na plaże uwijają się z aparatami i kamerami cykając miliony zdjęć i kręcąc filmy. Po rozlokowaniu się na piasku następuje 20-minutowa sesja zdjęciowa na sucho i na mokro. One dalej nie zdejmują sukienek plażowych, bo po ciąży "dorobiły się dwóch rozstępów" - koniec cytatu.



3. Babcia z wnukami nr I
Babcia w białych rybaczkach i bluzeczce na ramiączkach. Wymalowane paznokcie na koralowo, szminka pasująca do całości, wielkie przeciwsłoneczne okulary. Plażowa wiklinowa torba zawierająca koc i ręczniki dla dzieci, picie, drożdżówki. Dzieci dwójka: Kacper i Kaja, lat 8-10. "No idźcie już do wody, przecież przyjechaliście tu nauczyć się pływać, tyko nie odchodźcie daleko". Minuta osiem i rodzeństwo jest już w wodzie. Po 10 minutach Kacper przychodzi do babci. "Babciu, możemy zamoczyć włosy?". "Wolałbym nie, ale jak musicie, to zamoczcie, ale nie skaczcie tak przez te fale, tylko pływajcie!". Po jakiś 15 minutach babcia wypakowuje drożdżówki i picie na koc. Wstaje, podchodzi do wody i woła: "Kacper, Kaja, chodźcie coś zjeść!". Dzieci nie słyszą jej, powtarza wołanie. Wychodzą z wody idą jeść, babcia je wyciera, nakremowuje, przychyla się do ich błagań o pozwolenie na ponowne wejście do wody. Zauważa, że ją obserwuję i rzuca: "Wie Pani, oni są tacy rozbrykani, nie mam już siły!"

4. Babcia z wnukami nr II
Babcia ubrana jak nr I, zamiast okularów, wielki kapelusz. Dwie wnuczki 5-7 lat, jedna blondynka, druga brunetka. Różowe stroje kąpielowe z falbankami, każda niesie napompowane koło, do którego natychmiast wskakują i pędzą do wody. Babcia nie spuszcza z nich oka, co 5-10 minut nawołuje, żeby podpłynęły bliżej, bardziej w prawo itd. Po chwili obie wychodzą z wody i coś szepczą do babci. Ona odchodzi do mnie prosząc o zajęcie się czarnulą, bo z blondynką musi iść do toy-toy-a, a z dwójką to kłopot. Nakazuje czarnej siedzieć na kocu, mówiąc, że Pani jej pilnuje i zakazuje wchodzić do wody. Po chwili wracają, babcia dziękuje mi za opiekę, a małe ponownie wskakują do morza.

5. Biegacz - krzykacz
Dziki tłum plażowiczów obok redy w Gdyni, plaża niestrzeżona. Wciskamy się w ostatnie wolne miejsce nad samą wodą. Obok nas przebiega 6-7- latek w motylkach na ramionach. Odwraca się i drze wniebogłosy: "Mamo, zimna ta woda!". Odpowiedzi nie słychać. Młody biegnie do mamy, za 3 minuty wraca osypując piaskiem wszystkich po drodze i tak ze sto razy w przeciągu pół godziny. Za jakiś czas idzie do wody z dziadkiem, krzepkim, opalonym starszym panem. Po 10 minutach wracają: dziadek z pianą na twarzy, a chłopiec wyjąc, płacząc i wrzeszcząc. Już nie wrócili.



6. Obóz przetrwania
To samo miejsce. Do kąpiących się najdalej plażowiczów podpływa mała, jednoosobowa żaglówka. W środku 5-6 - latek w kamizelce ratunkowej. Silny wiatr spycha go w kierunku plaży. Dwie panie interesują się chłopcem, interweniują: wyciągają żaglówkę na brzeg, płaczącego chłopca odprowadzają na policję. Po jakiś 5 minutach płynie sznureczek jednoosobowych żaglówek z krasnalami w środku, asekurowany przez silnikowy ponton z trójką dorosłych. Proszą kąpiących się nastolatków o podprowadzenie łódki.



A gdzie my w tym wszystkim? Pewnie pomiędzy żerującymi morświnami, a słonecznym patrolem z patologiczną rodziną nie spuszczając z oczu dzieciaków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz