piątek, 31 stycznia 2014

Bunt 5-latka

Miałam nadzieję, że po buncie 2 i 3 -latka kolejne zostaną nam oszczędzone. Jednakże nic bardziej mylnego. Apogeum wspomnianego "buntu starszaka" przechodzi Kajtek, a Kacper dzielnie mu wtóruje, zwłaszcza w domu.
Okazuje się, że 5-latki to już szczwane bestie i tak łatwo może nam nie pójść, co przyprawiło mnie o ścisk żołądka, gdyż poprzednie bunty wymagały bardzo dużych nakładów pracy, a przede wszystkim czasu.

"Dziecko musi wiedzieć, że postępuje źle i dlaczego jego zachowanie nie jest właściwe. Uwzględniając ten wymóg, wybranie opcji: „Nie zwracaj uwagi” nie będzie dobrym rozwiązaniem i dotyczy to zarówno przeklinania czterolatka, jak i ostrego, rozkazującego tonu z ust trzyletniego smyka. To, że jako dorośli ludzie doskonale rozumiemy, że takie czy inne zachowania wynikają z pewnego etapu rozwoju, nie znaczy, że nie mamy na nie reagować – właśnie nasze tłumaczenia i konsekwencje powodują, że etap będzie tylko etapem, a nie… charakterem.

Żelazną zasadą wychowania jest konsekwencja. Choć dla niektórych może zabrzmieć to srogo, nie musi tak być. Spokojne słowa: „nie podoba mi się to, co robisz/mówisz - jeśli będziesz dalej tak robił, za karę nie obejrzysz bajki” powtarzane za każdym razem pomogą osiągnąć efekt znacznie szybciej, niż system, w którym raz mama czy tata krzyczy, a innego dnia zaczyna się śmiać. (...)
Okres, kiedy rodzice przestają być najważniejsi, nie należy do przyjemnych, stąd też wzmożona złość mamy i taty na zachowania pięciolatka. Dodatkowo, kiedy dziecko się buntuje, a jedynym słowem, które wydaje się padać z jego ust, jest pełne gniewu „nie!”, rodzice mogą czuć się poirytowani. Pamiętajmy jednak, że choć wygląda to podobnie, bunt dwulatka i pięciolatka to nie to samo – starsza pociecha jest już pewniejsza tego, czego chce, nie mówi tylko na przekór rodzicom, jak robi to młodszy brzdąc. Nasze reakcje muszą być zatem inne – pięciolatek ma prawo do swojego zdania, jednak nie może krzyczeć na rodziców – i to za każdym razem powinien usłyszeć.



Także reakcja na kłamstwo musi być stanowcza. Jeżeli wiemy, że nie jest to fantazjowanie, lecz mówienie nieprawdy w jakimś konkretnym celu, koniecznie musimy wytłumaczyć córce czy synowi wszelkie konsekwencje płynące z kłamania. Najważniejsze, co musimy zrobić, to świecić przykładem – nie kłamiemy i nie chcemy być okłamywani. Pięciolatek jest w stanie zrozumieć nas, kiedy powiemy mu prostymi słowami, że kłamstwa prowadzą do braku zaufania. Warto przeznaczyć na taką rozmowę dłuższą chwilę – trzy zdania przy śniadaniu nie załatwią sprawy.

Okres życia dziecka trzy-, cztero- i pięcioletniego to jednak nie tylko okres wielkiego buntu. Wielu rodziców odnajduje w tym wieku najpiękniejsze, a bardzo często najśmieszniejsze momenty rodzinnego życia. Dziecko jest ciekawe, energiczne i optymistyczne, zarażając wszystkich wkoło swoim ujmowaniem rzeczywistości. Dlatego też, by stan taki trwał jak najdłużej, trzeba pomóc trochę malcowi w jego intensywnym rozwoju. Cały dzień bez przeklinania? Super, idziemy do kina, bo przecież z tak kulturalnym synem/córką będzie to czysta przyjemność. Bunt na pokładzie? To może zamiast rozkazu – zakład, czy maluch zdąży się ubrać w 10 minut. Wiele zależy od inwencji twórczej i pomysłowości rodziców. Przy odrobinie wyobraźni i zrozumieniu, ze są to tylko etapy rozwoju, a nie złośliwość – nawet i ten trudny czas stanie się wyjątkowym."
źródło: www.dziecko24.pl

Czytając coś takiego targają mną sprzeczne uczucia. Trzeba być stanowczym i konsekwentnym, co nie jest żadną nowością. Powtarzać do znudzenia to samo - może wejdzie w końcu do głowy - to już też było. Jeśli nie chcesz, żeby Twoje dziecko krzyczało na innych, sama nie krzycz na niego - logiczne, gorzej z wykonaniem, bo chłopcy i świętego z równowagi potrafią wyprowadzić. Inwencja, pozytywne przykłady, wzmacnianie pożądanych zachowań przez pochwały - w tym jestem ekspertem. Ignorować próby wymuszenia jakiś działań krzykiem i histerią - od wczoraj jestem w tym mistrzem!

Z drugiej strony to ma być fajny okres w życiu dziecka. Czyli ma być twórczo, interesująco, zabawnie.
Czyli co? Znów będę SUPERMENKĄ i będę stawać na głowie, żeby było dobrze.
Pani psycholog stwierdziła, że takie zachowania (wszystko na "nie", wrzaski, powrót do bijatyk i przepychanek), to klasyczny przykład próby zwrócenia na siebie uwagi.
Włączyliśmy też elementy sensoryki i Kajtek śpi ponownie pod obciążeniową kołdrą.
Oby do wiosny!


P.S.
Byliśmy na testach alergicznych i okazało się, że żaden z chłopców alergikiem nie jest. Jedno z głowy.

1 komentarz: