Jak już oczywiście ochłonę, to mogę ewentualnie przemyśleć przedstawione "zarzuty".
Przede wszystkim jednak należy mieć na względzie to, że każdy ma prawo wychowywać dzieci jak mu się podoba. Dla każdego, co innego w tym wychowaniu będzie najważniejsze.
Dziś w drodze do przedszkola zagadnął ich starszy Pan, a chłopcy nie odezwali się słowem i poszli dalej. Zapytałam, z zamiarem ostrej reprymendy, dlaczego nic nie odpowiedzieli Panu, na co Kacper stwierdził, że Pana nie znają, a nie wolno im rozmawiać z obcymi. Płacz miałam na czubku nosa...
Najważniejsze jest jednak to, że nigdy nie wolno zwracać uwagi dziecku. Ono zachowuję się tylko tak, jak mu na to pozwalają rodzice, opiekunowie (to apropos wrzeszczących i bijących się 5-6 latków w restauracji).
A patrząc z drugiej strony. Ostatnio poskarżyłam się na zachowanie prawie już nastolatki. Nie miałam nic złego na myśli. Chciałam pomóc, poradzić, wspólnie się zastanowić. Jak zostało to odebrane? Dla mnie ok, ale nie chcę myśleć, co się działo w głowie i sercu ojca owej "nastolatki".
Może czasem lepiej się nie odzywać, gdy sprawy dotyczą mniej istotnych kwestii. Jeśli natomiast chodzi o bezpieczeństwo, zwłaszcza dziecka, uważam, że należy bezwzględnie interweniować.
P.S.
Dzieci dzielą się na genialne i cudze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz