A my wbrew temu wszystkiemu mamy czas. Zakwas nastawiony, jutro będziemy nabijać "gwoździkami" pomarańcze. Byliśmy już na targach bożonarodzeniowych na Rynku, jedliśmy pianki w czekoladzie, dorośli raczyli się grzańcem, braliśmy udział w Szlachetnej Paczce.
Chłopcy na widok światełek rozpływają się w zachwytach, każdą choinkę muszą "zaliczyć". Planujemy rajd po Kościołach w drugi dzień Świąt w poszukiwaniu najpiękniejszej szopki.
Uczymy się kolęd, łamania opłatkiem, mamy sianko pod obrus. U Babci Bogusi oglądaliśmy karpia w wannie, którego w przypływie świątecznego ducha chciała wypuścić do Wisły, co Kajtek zrozumiał, że Wisła przepłynęła przez łazienkę dziadków i karp został w wannie, więc teraz go trzeba uwolnić. Może to i dobrze :)
W weekend kupimy znicze, pojedziemy na cmentarze, wytargamy z piwnicy choinkę i ozdoby, rozwieziemy zakwas po rodzinie i znajomych.
To, czy Święta będą magiczne zależy tylko od nas samych. Nawet wigilijna kolejka w całodobowej aptece może być niezwykła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz