sobota, 23 listopada 2013

Rotawirusy

Jednym z największych "hardcorów" codziennych chorób z bliźniakami jest zatrucie pokarmowe mylnie podobno zwane grypą żołądkową, a prawidłowo rota - wirusem :)
90% niemowlaków moich znajomych lądowało w szpitalu po tej infekcji  ze względu na odwodnienie, więc była to pierwsza "nadprogramowa" szczepionka, którą zafundowałam chłopcom.
Jestem zwolennikiem szczepień ochronnych, gdyż uważam, że zdobycze cywilizacji są o to, żeby z nich korzystać. Nie neguję tego, że szczepionki mogą mieć skutki uboczne, ale korzyści z zaszczepienia dziecka są, według mnie, większe i warto zaryzykować - choć np. na grypę ich nie szczepię.
Poza tym, kiedyś bliska mi osoba, specjalista od immunologii, zapewniła, że działanie szczepień jest udowodnione w sposób pewniejszy niż np. probiotyków, a te podaję i wierzę, że z sensem.
Jednakże, jak ktoś nie chce szczepić dziecka, myślę, że ma do tego pełne prawo i kary za uchylanie się od tego obowiązku są dla mnie śmieszne.



Pomimo szczepienia rota oczywiście zaliczyliśmy wszyscy, z wyjątkiem M. (ale "złego licho nie bierze"). Była to infekcja gwałtowna, ale jednodniowa - wymiotowanie do jednej miski z dziećmi - bezcenne!
Najważniejsze, żeby nawadniać organizm, nawet do łyżeczce, co chwilę, pomiędzy ćwiczeniami z miską :) Ponieważ wymiotom towarzyszy biegunka, warto zasmarować pupę, oczywiście dzieciom, dobrym (!!!) kremem na odparzenia pieluszkowe zaraz na początku i powtarzać ten proceder przy każdej zmianie pieluszki.
Warto również podawać wspomniane już probiotyki.

Od paru dni znów nawiedziła nas infekcja rota wirusowa, ale tym razem połowicznie - przynajmniej na razie.  Oprócz wspomnianych wyżej sposobów podaję Kacprowi wygazowaną colę - mimo, że mu nie smakuje, jest szczęśliwy, że pije "dorosły" napój.


Warto poczytać stronę producenta szczepionek, po dodatkowe informacje:
https://www.powstrzymajrotawirusy.pl/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz