poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Strajk

No i stało się! Po trzech tygodniach strajku nauczycieli Słodziaki w końcu poszły do szkoły. Wprawdzie tylko na dwa dni, ale dobre i to.

Przez te trzy tygodnie wiele rzeczy zostało powiedziane zarówno przez nauczycieli, jak i przez rząd oraz przez Rodziców. Każdy miał swoje racje, każdy ciągnął do swojego, mam jednak wrażenie, że znów każdy Polak stał się ekspertem od edukacji.




Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której Rodzic nie chciałby jak najlepszego nauczania dla swoich dzieci. Oczywiście każdy z nas - Rodziców, widziałby to inaczej, ale w jednym mniej - więcej się zgadzamy: dzieci nie powinny mieć dużo zadań domowych, a jeżeli już to takie, które same, bez naszego udziału będą w stanie zrobić. Uczyć też powinny się same, a najchętniej całą wiedzę wynosić z lekcji. Dobrze byłoby, jakby dzieciaki spędzały w szkole trochę więcej czasu i to na jedną, poranną zmianę, najlepiej pod opieką nauczyciela, który dodatkowo wyjaśni materiał, którego w trakcie lekcji dziecko jednak nie ogarnęło. Uczeń powinien mieć również lekki plecak, a wszystkie książki zostawiać w szkole.
Co najmniej raz w miesiącu dzieci mogłyby jeździć na wycieczki, najlepiej całodniowe, a w ferie i wakacje szkoła zapewniałby opiekę wszystkim chętnym. Po co też komu tyle wolnego na Święta?!
Każdy nauczyciel ma podchodzić z pasją i zaangażowaniem do nauczanego przedmiotu, zainteresować nim dziecko, robić dodatkowe konkursy, fakultety itd. Obowiązkiem pedagoga byłoby relacjonowanie każdemu z nas postępów naszego dziecka w nauce oraz stawianie tylko dobrych ocen, bo złe stopnie są wyrazem tego, że źle uczy.
Nauczyciele pracują znikomą ilość godzin, wcale źle nie zarabiają, a dodatkowo mają jeszcze tyle wolnego i roczny, płatny urlop dla podratowania zdrowia!
Program jest przeładowany, dzieci uczą się bezsensownych rzeczy, które nigdy im się w do niczego nie przydadzą. W ogóle za dużo się od nich wymaga, za długo siedzą w szkole i trzeba jeszcze przynosić materiały na plastykę, czy technikę - przecież to szkoła powinna zapewnić! I obiady są niedobre.

Jak wygląda to od strony nauczycieli wiemy po relacjach ich samych. Narzekają na płace, zachowanie uczniów, roszczeniowość rodziców, przeładowany program, ciężkie warunki pracy, godziny pracy poza szkołą, sprawdzanie sprawdzianów, niepłatne wycieczki, konkursy itd.
Nie bez powodu przeklina się ludzi frazą "obyś cudze dzieci uczył!"
Pracuję z dziećmi nie będąc nauczycielem, więc trochę ciężko mi się wypowiadać, jak naprawdę wygląda praca polonistki, geografa, czy pana od WFu. Nie ulega jednak wątpliwości, że za ciężką i bardzo odpowiedzialną pracę należy się godziwa zapłata. Wysokie zarobki nauczycieli nie gwarantują jednak jakości edukacji.

Stanowisko rządu mieliśmy okazję obserwować za pośrednictwem mediów. Czy się w tym konflikcie sprawdzili, jako rządzący, czy nie- pokażą najbliższe wybory. Smutne jest tylko to, że na oczach całego narodu tak bardzo poniżamy (my - suweren, który zdecydował i wybrał) tych, którym codziennie powierzamy nasze dzieci.

I na koniec ściągnięte z Internetów:
- Nie podoba Ci się strajk nauczycieli?
- To poślij dziecko do prywatnej szkoły!
- Nie stać Cię?
- To zmień pracę!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz