W Poznaniu włóczyliśmy się przede wszystkim po Rynku, choć koziołków nie udało nam się zobaczyć na żywo. Urokliwe uliczki, zakamarki, pomniki.
Udało nam się również zwiedzić Ostrów Tumski trasą dla dzieci, z audioguidami, organizowaną przez Bramę Poznania ICHOT. Słodziaki dostały chlebaki z wyposażeniem odkrywcy: lornetką, kredkami, zeszytem z zadaniami, kompasem. Całość trasy zajęła nam 1,5 - 2 godziny i ani na chwilę nie spadło ich zainteresowanie, nawet, gdy w tzw. "między - czasie" zaciągnęłam ich do podziemi (groby pierwszych Piastów) i Złotej Kaplicy.
Formuła gry terenowej połączona ze zwiedzaniem, to strzał w dziesiątkę, a cena mnie "zabiła" - 10 PLN za całą naszą czwórkę!
W Poznaniu odwiedziliśmy także termy maltańskie, ale ich urok docenić można poza sezonem, gdy nie ma w nich połowy stolicy Wielkopolski i ich gości :)
Udało mi się również wejść do Interaktywnego Centrum Bezpieczeństwa Skody AutoLab. Dojechać nie było łatwo, gdyż GPS oszalał, ale w środku Słodziaki do bólu wykorzystały symulatory bezpiecznej jazdy, robiły, pod kierunkiem miłej pani z obsługi, sztuczne oddychanie fantomowi, usiłowały iść po linii "po wypiciu alkoholu". Natomiast M.dachował i brał udział w crash-teście. To oczywiście część marketingu Skody, ale naprawdę było warto.
Gniezno i Archikatedra była przede wszystkim ukłonem w moją stronę, ale tu znów dzięki audioguidom przeznaczonym dla dzieci zwiedziliśmy Muzeum Katedralne, samą Katedrę, wieżę widokową, podziemia oraz słynne Drzwi Gnieźnieńskie. Ciekawa, lekka formuła zwiedzania, ale również spora porcja informacji oraz caluteńki życiorys świętego Wojciecha. Trzy godzinne zwiedzanie, krótki spacer po Rynku, obiad. Miałam chrapkę również na Muzeum Początków Państwa Polskiego oraz Ostrów Lednicki, ale to już następnym razem.
Kolejna wycieczka była wielką wyprawą w przeszłość. Biskupin jest pięknie położony, ciekawie rozplanowany. Oprócz rekonstrukcji budowli pierwszych osadników na ziemiach polskich trzeba zwrócić uwagę i docenić (!) osoby zajmujące się obsługą ruchu turystycznego. Cechują się świetnym podejściem do zwiedzających, posiadają ogromną wiedzę i umiejętności (tkanie, lepienie z gliny, granie jazzu na piszczałkach z czarnego bzu, bicie monet) oraz duży zmysł marketingowy. Przywieźliśmy własnoręcznie zrobione garnki/popielniczki oraz drewniane piszczałki.
Do Parku Dinozaurów w Krasiejowie zaś już nie wrócimy, gdyż zwiedziliśmy wszystkie atrakcje. Ekspozycja jest położona na pięknym, rozległym terenie i aż żal, że dinozaury... się nie ruszają (dalej wspominany wizytę w Zatorze).
Za to Park Ewolucji człowieka jest dość ciekawy przede wszystkim przez gadżety, takie jak kask ze specjalnymi goglami, przejażdżkę promem kosmicznym i wizytę w jaskini neandertalczyka. Jedyne co jak zwykle nie łączy się z poziomem atrakcji to - cena - iście kosmiczna, ale czy tego warta? W moim odczuciu - nie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz