piątek, 24 lutego 2017

Męska logika

Trzy sytuacje, trzech mężczyzn, wiek od 8 do ok. 60 lat. Coraz częściej dochodzę do wniosku, że z tym Marsem i Wenus, to coś jednak jest na rzeczy (zwłaszcza teraz, gdy NASA ogłosiła odkrycie 7 planet wokół innej niż Słońce gwiazdy).

Sytuacja nr 1.
Bohaterami są: ja i Pan lat ok. 40.

Wyjeżdżam samochodem spod domu, skręcam w lewo. Nadjeżdżający z lewej strony pan pięknym metaliczno - pomarańczowym samochodem (tak, nie wiem, jakiej marki) świeci na mnie światłami, trąbi. Zatrzymuję się więc na wysokości jego okna, otwieram swoje i uprzejmie mówię:

Ja: "Dzień dobry! Powinien mi Pan ustąpić pierwszeństwa, bo jestem z Pana prawej strony."
Pan: "Ale ja jestem na głównej!!!!"
Ja: "Bo Bóg Pana namaścił?"
Pan: "Tam jest znak!"
Ja: "Proszę Pana, tam nie ma znaku. Mieszkam tu, znam tą ulicę, nie ma tam znaku."
Pan: "A ja tu mieszkam od '81!"
Ja: (W myślach: WTF?!) "Może wtedy był....."
Pan: "Głupia suka!"
Ja: " Może i głupia suka, ale przynajmniej umie jeździć..."

Pan pojechał.....



Sytuacja nr 2.
Bohaterami są: ja i Pan lat ok. 60.

Pojechałam do sklepu - marketu spożywczego, gdzie pracownicy uzupełniali zapasy przed weekendem, w związku z tym między regałami było dość ciasno, ze względu na walające się wszędzie kartony.
Stoję przed regałem z przyprawami próbując dostrzec lubczyk.

Pan: "Mogłaby się Pani trochę przesunąć!!"
Ja: "Mogłabym, wystarczy poprosić."

Pan wydał odgłos paszczą i poszedł...


Sytuacja nr 3.
Bohaterami są: ja, Kacper i Kajetan, lat 8.

Czytam Słodziakom biografię Alberta Einsteina. Nie dlatego, że lubię, ale dlatego, że chcieli. Właśnie skończyłam wyjaśniać im teorię względności.
Kilka słów wyjaśnienia:
Tak, potrafię ośmiolatkom, w sposób zrozumiały wyjaśnić teorię względności. Już widzę minę osób, które były świadkami moich niewątpliwych osiągnięć z fizyki w szkole średniej, kiedy to ostatnio miałam z nią do czynienia :) Osiągnięcia te polegały przede wszystkim na skłonieniu Macieja M., do napisania wszystkich sprawdzianów za mnie oraz na błyskotliwej argumentacji profesorowi prowadzącemu ten przedmiot, że jak mi postawi na koniec "tróję", to nie będę miała paska na świadectwie. No cóż... Jak mawiała nasza wychowawczyni "Noblesse oblige" zwłaszcza w mat-fizie:)

Potem pojawił się w czytanej biografii temat czwartego wymiaru, czyli czasu.

Kacper: "Mamo, ale ja nie rozumiem, o co chodzi z tą głębokością"
Ja: Otwieram usta, ale reakcje mam spowolnione po wyjaśnianiu teorii względności...
Kaj: "Ja Ci to wytłumaczę: masz szklankę. Ma wysokość 15 cm, szerokość 12 cm, a głębokość 10 cm. Rozumiesz? To teraz wyobraź sobie to wszytko z szafką!"

No!

I oto właśnie chodzi. Nie ma szans na zrozumienie facetów i ich logiki. Na zakupach więc z czułością pomyślałam o M. i kupiłam mu zapaszek do samochodu, srebrny - będzie pasował do lakieru :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz