wtorek, 17 stycznia 2017

Kup sobie kozę

Właśnie mnie przyjaciółka uświadomiła, że na blogu posucha (dzięki M. za motywację do działania). Miało być łatwiej, bardziej poukładane - choć niektórzy pewnie zaraz powiedzą, że u nas jeszcze bardziej, to się nie da. Wszystko się da. Jak mówi stare, chińskie przysłowie (jakby to Słodziaki powiedziały: "przysłonie"): Nie masz czasu, to kup sobie kozę.
Jak tak dalej pójdzie to kupię sobie kozę, albo dwie - bliźniaczki. To byłoby dopiero coś!
Już mi umysł poszedł dwutorowo i zaczęłam się zastanawiać, czy wśród zwierząt istnieją bliźniaki? Ktoś? Coś?

Nawiązania do zwierząt zupełnie nie są przypadkowe, gdyż dziś przed pójściem do szkoły dane mi było oglądnąć Sekretne życie zwierzaków domowych, ale o tym w następnym poście.
Niby wszystko jest bardzo dograne. Z M. staliśmy się zgranym trybikiem w całej machinie. Każdy wie, kto, kiedy i gdzie zawozi dzieci. Posiłki rozplanowuję zgodnie z menu na stołówce szkolnej, zakupy synchronizuję z treningami - chłopaki na piłkę lub karate, a ja 1,5 h na zakupach, albo na luzaka w nocy w Tesco.
Domowe kanapki zamieniam na sałatki. Ostatnio nawet dowiedziałam się od dzieci, że brokuły na zimno są duże lepsze niż na ciepło. Mniej też u nas mięsnych dań.  Królują zupy. Na obiedzie u Babci Kaj był ostatnio zawiedziony, że był krupnik, jak on się nastawił na rosół. W niedzielę Babcia oczywiście zrobi rosół.


W poniedziałki w Lajkoniku panie, jak nas widzą, to od razu szykują "zestaw rodzinny": kanapkę z pastą jajeczną, kanapkę z pastą serowo- łososiową, czekoladowego muffina wymiennie z pączkiem i białą kawę na wynos.
Słodziaki odnoszą swoje małe sukcesy: bezbłędny test z francuskiego, zrozumienie różnicy między spódnicą, a sukienką, powołania na mecze, zdanie egzaminu na karate, przeczytanie dwóch prawie 70-stronicowych kryminałów czy zupełnie samodzielne kąpiele pod prysznicem.
Są też porażki, które przeżywają na zupełnie inne sposoby: jeden natychmiast zalewa się łzami lub kopie i wali co mu się nawinie, drugi robi dobrą minę do złej gry i "przerabia" wszystko nocami, we śnie.

Były też wydarzenia nietypowe, jak np. chrzest Mikołaja i wyśpiewywanie kolęd a'capella w kościele oraz zalanie sąsiadów przez kapiący zawór i nocna akcja z podstawianiem garnka.Udało nam się też zaspać w piątek do szkoły oraz odwiedzić Obserwatorium Astronomiczne.
Jeszcze w tym tygodniu powitamy na świecie Zuzannę, będą urodziny koleżanki z klasy, turniej piłkarski i oczywiście Dzień Babci i Dziadka.
Powoli też przymierzamy się do ferii, które w tym roku spędzimy raczej stacjonarnie. No i nie było jeszcze przebierańców, nawet w wersji bez kozy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz