czwartek, 1 grudnia 2016

Rozczarowania

Gdy coś nam nie wyjdzie, gdy nie dostaniemy tego, czego chcemy, gdy ktoś wyrządzi nam przykrość, zawiedzie nas, czujemy: żal, strach, rozgoryczenie, złość. Rzadko bierzemy się w garść traktując niepowodzenie jako "kopa do działania", Przynajmniej od razu.
Kiedy ostatnio Ci coś nie wyszło? Kiedy osoba, na którą liczyłeś "dała dupy"? Kiedy z bezsilności zdarzyło Ci się płakać?
A co zrobić, gdy świat dziecka się rozpada?
Z góry zaznaczam, że nie chodzi tu o poważne, wielkie sprawy: to nie molestowanie, śmierć bliskiej osoby, przemoc, rozwód. Od takich rzeczy są specjaliści. Nawet jak nam się wydaje, że dziecko sobie świetnie radzi, to wizyta u psychologa co najwyżej to potwierdzi. A jakby miał wyjść jakiś problem, to właśnie specjalista sobie z nim poradzi. Od tego są!
Że nikt nie zna Twojego dziecka lepiej niż Ty sama? Zgodzę się i podpisuję obiema rękami. Prawdą też jest to, że czasem osoby z zewnątrz widzą więcej. Dlaczego gro chorób, poważnych zaburzeń wychodzi u dzieci w wieku 3-4 lat? Bo wtedy idą "między ludzi", do przedszkola. Zostają skonfrontowane z rówieśnikami z dala od "bezpiecznej rodzicielskiej przystani" i wtedy okazuje się, że są nadpobudliwe, agresywne, albo opóźnione.
Rodzice czasem pozwalają sobie na zatracenie własnej osobowości, rozsądku w imię miłości do dziecka. Nie wiecie o czym mówię?
A słyszeliście, że ktoś usypia dziecko jeżdżąc z nim całą noc w samochodzie? Mama wisząca nad łóżeczkiem, bo dziecko śpi tylko wtedy, nawija jej włosy na rączkę? Karmienie 5-6 letniego dziecka butelką ze smoczkiem? "Futrowanie" dziecka przed telewizorem? Pozwalanie na granie na konsoli przez 5-6 godzin dziennie? Zasypianie przed włączonym telewizorem/tabletem?
No kurde przecież czujemy, że coś jest nie tak. A mimo to, zgadzamy się na to... Lub nie :)



Świat dziecka rozpada się, gdy dziewczyna z nim zerwie, gdy nie zostanie powołany na mecz, gdy pobije się z najlepszym kumplem, gdy Pani w klasie nie wywoła go do odpowiedzi, albo nie pozwoli mu opowiedzieć o swoich przeżyciach.
Reakcją jest smutek, często jeszcze rzewny płacz, koszmary senne. Często też złość - taka irracjonalna, na cały świat.
Co wtedy robić?? Tulić, łagodzić, załatwiać, neutralizować, czy też pozwolić dzieciom przejść przez tą szkołę życia. Przecież nawet osoby, które kochasz, które kochają Ciebie, wcześniej, czy później sprawią, że będziesz płakać (oby nie z premedytacją).
Wczoraj był taki dzień, w zasadzie doba, że te małe światy waliły się co chwilę. Utulałam płacze, tłumaczyłam, starałam się pomóc w odbudowywaniu wszystkiego krok po kroku. Pozwoliłam na poniesienie konsekwencji.
Zaskoczył mnie jednak wstyd, jaki czuły moje dzieci, żeby o swoich niepowodzeniach opowiedzieć innym - Tacie, Dziadkom. To już? To oni już są tacy duzi?
Chwalimy się sukcesami, opowiadamy o niepowodzeniach najbliższym osobom, pozwalamy jeszcze czasem Mamuni wziąć się na kolana i wypłakać.
A Mamunia zaparzy meliskę, położy kompres pod zapuchnięte oczy, może w końcu coś zje i odeśpi tą dobę... w Wigilię...

Z innej beczki.
K: Mamo, gwiazda betlejemska to jest gwiazda i ten kwiatek, co ostatnio kupiliśmy, tak?
Ja: No tak.
K: A co to jest fiat Maryi?
Ja: Co? Nie ma czegoś takiego.
K: Jest, bo w mojej książce religijnej było tak napisane.
Ja (mając w pamięci rodzinne opowieści, jak to Maryja po Zmartwychwstaniu Pana Jezusa w liściach szukała): Dziecko, coś Ci się pomyliło, musiałeś niepoprawnie przeczytać.

2 godziny później.

Ja (po konsultacjach w Internetach): Kochany miałeś rację. Przepraszam Cię To znaczy "niech mi się stanie według twego słowa!" (Łk 1,38).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz