środa, 7 stycznia 2015

EnergyLandia

Jak Ci ktoś pisze, że: Energylandia jest wyjątkowym miejscem, w którym każdy znajdzie coś dla siebie. Jest to potężny kompleks, w którym na ogromnej przestrzeni 26 hektarów znajduje się ponad 30 różnego rodzaju nowoczesnych i zaawansowanych urządzeń i atrakcji, poczynając od ekstremalnych, poprzez rodzinne, a kończąc na tych dla najmłodszych. Wszystkie one prezentowane są w tematycznych, stylizowanych dekoracjach i aranżacjach, zawartych w kompletnej audio-wizualnej scenografii przygotowanej specjalnie dla danego urządzenia (źródło: www.energylandia.pl), to, przynajmniej ja, spodziewam się wielkiego WOW w amerykańskim stylu.
Z tym WOW nie wyszło, ale od początku.

Po pierwsze w końcu dobrze działa strona www. Zawiera wszystkie informacje, łącznie z tym, która karuzela jest dostępna, dla jakich dzieci i w jakim terminie. Duży plus!
Wielkim minusem są absurdalnie wysokie ceny, ale i to da się obejść posiłkując się różnego rodzaju promocjami, w tym grouponem.
Ogromnym, pozytywnym zaskoczeniem jest przebudowa Parku na okres zimowy we Frozen Kingdom, zrobiona kompletnie, nie polegająca tylko na dołożeniu lampek na karuzele i wylaniu lodowiska.
Wybraliśmy się do Zatoru w święto Trzech Króli z piękną, słoneczną, choć mroźną pogodą.
Na ogromnym parkingu odśnieżone były pierwsze 3-4 rzędy, w związku z tym zaraz okazało się, że miejsce na którym zaparkowaliśmy należy do pana dyrektora i osób niepełnoprawnych. Informacji nie było, pan z ochrony był miły, grzecznie poprosiło przestawienie samochodu. Niby nic, a wk..wia, zwłaszcza, że po drodze Kajtek prawie wymiotował, a Kacper zrobił to zaraz na parkingu :)



Ludzi nie było dużo, chociaż mało - też nie, a przyjechaliśmy 15 minut po otwarciu. W kasie wymiana grouponów na bilety odbyła się bezproblemowo, chociaż na widok zmarzniętych Pań w kasach trzepało mnie z zimna.
Przed wejściem ogromne choinki z prezentami, maskotka Parku smok Energuś w zimowej odsłonie.
Po przejściu przez bramki weszliśmy do środka. I tu chciałabym wspomnieć o obsłudze Parku, która jest bardzo pomocna, miła, chętna do współpracy zarówno z dziećmi, jak i z dorosłymi. Z wyjątkiem jednej Pani, która była w pracy ewidentnie za karę i Pani w pizzerii, która akurat prowadziła pogawędkę z koleżanką, a potem szkolenie z remanentu - bez zarzutów, a nawet bardziej niż dobrze.





Zaczynamy naszą wizytę od strefy dla dzieci. Karuzele nowoczesne, "starodawne", mini rolerkostery. Chłopcy szaleją. Wielkim plusem było to, ze do każdej atrakcji można było wejść z dzieckiem.
Strefa familijna - podobnie. Nieczynne były tylko te atrakcje, które opierają się na wodzie (ze zrozumiałych względów).
W strefie ekstremalnej M. zaliczył zimową atrakcję, czyli jazdę na skuterach. Od patrzenia na pozostałe karuzele kręciło mi się w głowie. Niestety - starość, nie radość:)
Byliśmy w kinie 5 D, ale film, mimo, że familijny, przestraszył chłopców. Braliśmy również udział w świątecznych warsztatach dekorowania pierników, które natychmiast zostały zjedzone. Pierniki, nie warsztaty.



Gastronomia jest przewidziana raczej na porę letnią, gdyż w zasadzie tylko jedna restauracja miała dużo miejsca w środku. My byliśmy na pizzy, która opatrzona logiem Energusia bardzo chłopcom smakowała.
Odwiedzając Enerygylandię trzeba liczyć się również z wydatkami dodatkowymi, i to nie małymi. Gry zręcznościowe, malowanie twarzy, zdjęcia z Mikołajem, salon gier w wielkim wulkanie itd.
Zimowe Królestwo okazało się prawdziwym hitem, bo były i zjazdy na pontonach, i lodowe zjeżdżalnie na filcu, i kraina Eskimosów, i lodowisko, przy którym była bezpłatna wypożyczalnia łyżew i kasków dla dzieci.





Cóż więcej dodać. Nie spodziewałam się wysublimowanej klasyki jeżeli chodzi o wystrój Parku, ale swoisty misz-masz trochę razi. Oprócz obszarów tematycznych, takich jak np. Aztekowie, Egipt, Coloseum, Starożytna Grecja (?), nagle ni z tego, ni z owego pojawiają się stare maszyny rolnicze. No może ktoś miał jakiś zamysł estetyczny, ale ja go jakoś nie ogarniam :) Mnie osobiście denerwowała bardzo głośna muzyka, ale tylko mnie, bo ani chłopcy, ani M. nie zauważyli żadnej muzyki :)



Napewno wrócimy w lecie, ale czy w tym sezonie, nie wiem. Będziemy też starali się wybrać dzień powszedni, bo tłumów ludzi wewnątrz Parku sobie nie wyobrażam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz