Oczywiście wszystko zależy od tego, gdzie jedziemy, ale pewne rzeczy da się uogólnić.
Ponieważ jestem maniakiem planowania, zaczynam od określenia miejsca, w które jedziemy i tego co będziemy tam robić? Staram się wyobrazić sobie, jak będzie wyglądał mój dzień na wakacjach od świtu do północy.
Warto sporządzić listę. Podzielić, kto co pakuje. Dzieci pomagają, sami przygotowują rzeczy, które mogą przygotować. Sami też wybierają zabawki do z góry określonego pojemnika/plecaka/pudła/siatki (każdy swojego).
Trzeba też pamiętać, żeby z wakacji przywieść skarby do pokazania w przedszkolu, czy szkole.
Nie ruszam się z domu bez apteczki, w której są środki przeciwgorączkowe, syrop na alergie, Fenistil, termometr, plastry ze Spidermanem, żel antybakteryjny, spray do gardła i maść na opryszczkę.
Jeszcze przed wyjazdem sprawdzam dostępność lekarzy w danym miejscu, z uwzględnieniem przerw wakacyjnych, apteki, roaming, ubezpieczenie (zdrowotne, samochodu, mieszkania, zgubionego bagażu), nr alarmowe, żeby zastrzec kartę kredytową, telefon do biura podróży/rezydenta, najbliższej ambasady.
I nie, nie mam maniactwa natręctw. Po prostu, jak się coś (ODPUKAĆ) stanie, wolę mieć wszystko w jednym miejscu, zapisane, sprawdzone, a nie tracić cenny czas na szukanie.
Wierzę, że czas poświęcony na przemyślenie paru scenariuszy pozwoli spędzić urlop w spokoju zarówno nam, jak i dzieciom, czego sobie i Państwu życzę.
P.S.
"Mamo, a wiesz, co to jest na wymiankę?" - "To, jak ja kocham Ciebie, a Ty kochasz mnie!"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz