wtorek, 10 października 2017

Narwana baba

Jestem z tych reagujących. Jak w sklepie widzę dziecko bez opieki podchodzę, pytam, pomagam znaleźć Rodziców. Jak widzę gnoje, które próbują odkręcić siodełka od zaparkowanych przed szkołą rowerów - drę się wniebogłosy. Jak dzieciaki kurwują w szatni, czy też się przepychają - zwracam im uwagę. Tak już mam.
Reakcje są różne: od wdzięczności zrozpaczonej Mamy, do steku wyzwisk rzucanych przez nastoletnie gnoje. Jestem świadoma konsekwencji takiego postępowania.

Ostatnio jednak obserwuję bardzo wiele zachowań mężczyzn - jeszcze mi się nie udało zobaczyć w takiej akcji kobiety, którzy wyładowują swoje frustracje na dzieciach i to nie swoich. Nie wiem, z czego wynika to, że facet nie potrafi normalnie zwrócić uwagi. Od razu albo się drze, albo klnie. Do dziecka.

Jedziemy na mecz, wchodzimy na teren boiska i nagle wyskakuje "boiskowy cieć" wrzeszcząc do Kaja, że w lakach nie wejdzie na boisko, że ma się natychmiast zatrzymać itd.
Dziecko zamarło i ja na sekundę też. Zapytałam, o co chodzi, jakim prawem gość krzyczy na moje dziecko i co to do k..wy nędzy są "laki"?
Tu oczywiście zaczęła się dość nieprzyjemna pyskówka, podczas której Pan usiłował przeforsować swoje racje. Przyznałam się, że nie doczytaliśmy (w osobie M.) regulaminu obiektu, mamy nieodpowiednie obuwie, że zaraz je przebierzemy. Ale już tego, że uwagę należy zwrócić opiekunowi dziecka i przede wszystkim nie w takiej formie, Pan cieć nie mógł zrozumieć.

Gramy mecz. Tatusiowie chłopców z przeciwnej drużyny stoją przy siatce i komentują sytuację na boisku. "Nasz" zawodnik brzydko fauluje przeciwnika, sędzia, trenerzy nie reagują. I tu się zaczyna: "Co robisz gnoju?!". "Gnój" odpyskował. Tatusiowie w sile czterech kontynuują: "Ja ci pokażę szczylu!", "Gówniarzu jeden!". Sytuacja rozeszła się po kościach. Nikt nie zareagował. Wszyscy udawali, że nie słyszą.
Po meczu podeszłam do Panów mówiąc, że gratuluję im postawy i że mam nadzieję, że czują się dumni, że we czterech sklęli 8-latka.
"A co Pani myśli, że mi tu gówniarz będzie pyskował?!", "A widziała Pani, jak on faulował? A sędzia nic!"
No i właśnie o to mi chodzi! Nie potrafili zrozumieć, że wina chłopca jest bezsporna, a problem jest forma zwracania się do obcego dziecka. Szkoda, że nie byli tacy odważni do trenerów i sędziego.



Po basenie autokar odwozi dzieciaki do szkoły. Jedno z dzieci wstaje, drugie urywa zasłonkę. Kierowca zatrzymuje autokar i idzie do tyłu drąc się na dzieci. W autokarze znajdują się 4 osoby opieki. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie można zwrócić uwagi opiekunom, odpowiedzialnym w końcu za dzieci. Może dlatego, że trzeba by to było zrobić w sposób cywilizowany?

Dlaczego do cholery tak bardzo się drą, dlaczego klną, dlaczego uważają, że zwykłe zwrócenie uwagi nie podziała? Generalnie uważam, że dziecko w takiej konfrontacji zawsze jest na straconej pozycji i że jest to nierówna walka. Dlatego reaguję!

P.S.
Można by się zastanowić, gdzie w tych sytuacjach podziewał się M.? Dlaczego tylko ja wychodzę na narwaną babę? Otóż w tym przypadku sprawdza się powiedzenie, że zawsze jak go potrzeba, to go nie ma. A to zapomniał "świętego telefonu" z samochodu, a to Gosia, czy Kasia napisała posta życia i trzeba go było w spokoju otagować, skomentować, a to kolega Kucyk niefortunnie stanął i opisuje swoje doświadczenia z Całodobowej Opieki Medycznej. Takie sytuacje są też idealnym momentem na dokarmienie raka płuc, czy 45-minutową biegunkę.

Muszę jednak przyznać, że ostatnio zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona, wprawdzie nie przez M, ale Tatę koleżanki chłopców z klasy, który natychmiast zareagował, gdy z kolei bijące się i rzucające sobą o metalowe szafki dzieci w szkole zupełnie olały zwracaną przeze mnie uwagę. Da się i jest nadzieja!

2 komentarze:

  1. Kiedyś też zwracałam uwagę dorosłym i dzieciakom , którzy przeklinali jak przysłowiowy szewc, teraz tego nie robię, bo chyba gęba by mi się nie zamykała, zwłaszcza w tramwaju, albo autobusie. :

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dziś mijałam młodego człowieka na schodach, który opowiadał koledze: "mówię Ci k..wa, on przyszedł k..wa i powiedział k...wa, że k...wa". Stanęłam jak wryta i zapytałam go, czy to jakiś konkurs na wciśnięcie k..wy gdzie się da? Zamilkł i nawet się zaczerwienil :)

      Usuń