Zaczęło się od oglądania MasterChef Junior. Potem pomagali mi w kuchni, ale zawsze w domu jest coś pilniejszego do zrobienia. Poza tym wizja Armagedonu w kuchni, który zostaje po ich popisach skutecznie studzi mój zapał. Chociaż Kaj potrafi samodzielnie zrobić rosół, a Kacper prostą chinę.
Zaczęłam więc szukać warsztatów kulinarnych w naszym mieście. Na przełomie maja i czerwca byliśmy na trzech. Pierwsze dwa organizowane były w lokalu o wdzięcznej nazwie Bal (https://www.facebook.com/balnazablociu/), a sprawcą zamieszania były nasze ulubione Dzieciaki w formie (http://dzieciakiwformie.pl/warsztaty-kulinarne/).Najpierw zrobili pizzę, a potem przekąski owocowe i warzywne wrapy. Grupa mała, kameralna, prowadząca rewelacyjna z pokładami cierpliwości.
Ostatnie zaś warsztaty były prawdziwym mistrzostwem świata i na pewno je powtórzymy po wakacjach. Organizowane przez Kampus Wielicki, z fantastycznym zapleczem gastronomicznym, technicznym. Tematem były potrawy mączne. Robili babeczki owocowe i knedle z truskawkami z polewą borówkową. Wszystko sami, pod opieką aż trójki pedagogów, którzy instruowali, nie wyręczali, czuwali nad wykonaniem, tłumaczyli, odpowiadali na wszelkie pytania, ale nie dali sobie wejść na głowę i trzymali dyscyplinę oraz pilnowali czasu. Wielkie gratulacje!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz