Na razie staramy się delikatnie zwracać uwagę lub odsuwać ręce od strategicznych obszarów bez słów. Grzebanie w nosie już nie raz skończyło się krwotokiem, jednakże na dzień dzisiejszy wszelkie próby opanowania tego nawyku okazały się bezskuteczne. O mało zawału nie dostałam, jak po jednej z takich "górniczych ekspedycji" Kajtek przyszedł do mnie w środku nocy zalany krwią...
Tarcie oczu też skończyło się bólem, zapaleniem i szukaniem SORu okulistycznego w Trójmieście.
Na grzebanie w zębach nie ma rady, bo dla Słodziaków wizyta u dentysty jest nagrodą, na którą z niecierpliwością czekają. Gdy Kajtek miał borowanego zęba i zakładaną plombę, Kacper płakał, że on ma zęby bez ubytków...
Nawyki może upierdliwe, ale gdzie tu obrzydliwość? Bo to dopiero wierzchołek góry lodowej.
Wszystko, co ma związek z pupą (zwaną również dupą, dupskiem) wywołuje głośny śmiech i kilku godzinne komentarze. Byliście z dziećmi na "Minionkach"? Barania pupa vel. owczy zadek, pamiętacie? Wiem, że poprzednie zdanie zrozumieją tylko rodzice kilkulatków :)
Pierdzenie, bekanie, podciąganie nosem... Dlatego wysłałam starszaków na warsztaty w Wioskach Świata dotyczące Mongolii. Może zapamiętają, że bekanie po posiłkach jest wyrazem uznania dla gospodyni tylko w tym cudownym kraju?
Oczywiście wszystko to wiąże się z serią krępujących pytań lub fascynacją pasożytami ludzkimi typu tasiemiec, glista lub owsiki.
Najwięcej emocji wzbudza jednak rozmnażanie. Trzeba było widzieć minę M., gdy o 5.00 rano Kajtek przywędrował do łóżka z pytaniem, co to jest prącie?
Ja zaś byłam partnerem w takim oto dialogu:
K: Mamo, a wiesz, ze dziecko musi mieć 9 miesięcy, żeby się urodzić?
Ja: Wiem kochanie.
K: Bo tak samo było z nami?
Ja: No wy mieliście niecałe 8 miesięcy, jak się urodziliście.
K: O rany, ale fajnie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz