Najpierw pytam, co by chcieli gotować? Odpowiedz mogłam w zasadzie z góry przewidzieć sama: "Wszystko!'
Przez jakiś czas usiłowałam ich angażować w przygotowania posiłków typu: nakryć do stołu, nalać i przynieść picie, wybrać menu na następny dzień. Wkrótce okazało się jednak, że to za mało.
Odgoniłam od siebie wizje obciętych palców, poparzonych części ciała i może mniej drastyczne, ale równie ważne - tego bajzlu w kuchni po gotowaniu.
Zakupiłam pomoc naukową w postaci książki kucharskiej dla dzieci. Szukałam długo. Nie jestem zwolennikiem kupowania książek kucharskich, bo w zasadzie każdy przepis, wraz z listą zakupów i tutorialem można sobie wygooglować, ale dla nich gotowanie skończyłoby się na etapie poszukiwania przepisów, bo komputer, bo internet, bo "pająki zająca" na youtubie.
Oczyma wyobraźni widziałam też te walki i kłótnie o książkę (bo przecież kupowanie dwóch nie ma sensu), aż w końcu trafiłam na: Gotuj z dzieckiem.
Źródło: www.empik.pl
30 przepisów na 30 osobnych (!), sztywnych kartach z listą zakupów, opisem wykonania, czasem potrzebnym na ich przygotowanie oraz poziomem trudności. Dziś każdy z nich zabrał po jednej karcie do sklepu, zrobiliśmy zakupy, po drodze zastanawiając się, co mamy w domu, a co nie, kłócąc się niemiłosiernie po co najpierw idziemy i czyja potrawa jest zdrowsza i....
Na obiad jedliśmy kolorowe frytki (K: Wiesz Mamo, pomidory się do tego nie nadają!), na deser planujemy shejka z kiwi, a jutro na królewskie śniadanie będą pan cakes z malinami i borówkami.
Jeszcze nie wszystkie prace wykonują samodzielnie, cały czas trzeba ich mieć na oku - dzięki Bogu nasza kuchnia nie jest duża. Jak dana czynność się wydłuża, to się nudzą, ale zawsze można się zamienić :) Muszę przyznać, że drżałam dziś, gdy w tym samym czasie Kaj obierał batata, a Kacper kroił pietruszkę na frytki, ale... udało się, nawet M. załączył odkurzacz po raz drugi tego dnia i dość szybko udało się ogarnąć kuchnię.
Po cichu mam tylko nadzieję, że ostatnie spotkanie chłopców z ptasznikami, wężami i jaszczurami nie przerodzi się w kolejną pasję, bo wtedy się chyba wyprowadzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz